"Narwij ze mnie na bukiet,
dopóki pachnę, buzuję barwami.
Wypuszczę nowe popędliwe pędy,
rozniosę kwiatami, podążę
do nieba, tu i tam, na ziemi i poza,
krętymi ścieżynami, między ostrężynami
przetnę własny szlak radości nie potępionej i zdążę.
Tam będziesz
między jagodami, poziomkami, wokół traw
odpoczywać, czekając na znak.
I nadleci ptak rozlatany, roztrzepotany, zaziębiony
w szaliku z wiatru, w czapce niewidce
z mądrością uzbieraną
wydziobanymi tu i tam ziarnami.
Usłyszysz łopot skrzydeł, kłopotliwy rechot
ni bociana, ni żaby. To ja!
ja będę! z wyciągniętymi skrzydłami,
uwielbieniem zapatrzonym w objawienie ciebie,
z uśmiechami wylatującymi we wszystkich kierunkach,
oczami iskrzącymi ulotnością
w białych piórkach, w chmurach i słońcu na końcu
przezierającym poprzez mgłę zdziwienia,
że o to tutaj już tak długo jesteś, kiedy mnie...
mnie tak długo nie ma".
Zbigniew Matyjaszczyk