Poplotkujmy przy praniu:) (B)

Poplotkujmy przy praniu:) (B)

Jedna pani drugiej pani powiedziała,
co od trzeciej miłej pani usłyszała,
że sąsiadka dziś płakała przez sąsiada.
- Tylko niech się pani czasem nie wygada!
Bowiem sama usłyszałam w tajemnicy,
po cóż więc ma o tym wiedzieć pół ulicy?

Więc ta pani, jak grób milczeć obiecała
i w te pędy do znajomej poleciała.
Opowiada, że sąsiadka jest strapiona,
bo podobno dziś została okradziona.
I w dodatku przez sąsiada, lecz prosiła,
by znajoma o tej sprawie nie mówiła.
- Bo to wielka jest podobno tajemnica,
po co zaraz wszystko wiedzieć ma ulica?

A znajoma tylko grube brwi uniosła
i gdy tylko tamta wyszła – zaraz poszła
do sąsiadki z naprzeciwka z nowinami,
by historię opowiedzieć owej pani.
Tej z parteru, co ją sąsiad napadł z góry,
czy też z dołu? – Tak naprawdę nie wie który.
Może nawet dwóch sąsiadów u niej było?
- Lepiej milczeć o tym, co tam się zdarzyło.

Oczywiście pani tylko przytaknęła
i po chwili z nową wieścią gdzieś pomknęła.
Już następnej opowiada o napadzie
i co trochę na swych ustach palec kładzie.
Żeby czasem nikt się inny nie dowiedział,
że ten sąsiad, co chciał zabić będzie siedział.
A z sąsiadką bardzo kiepsko i słyszała,
że nie prędko pewnie wyjdzie ze szpitala.

Lecz słuchaczka paplaninę tę przerwała –
przecież z TĄ ,o której mowa rozmawiała
i to tuż przed usłyszeniem tej nowiny!
Żaden sąsiad nie jest tu niczemu winny.
A sąsiadka ma się dobrze i jest zdrowa.

Nieprzyjemna nagle stała się rozmowa.
- Cóż za bzdury mi tu pani opowiada
powtarzając to, co inna pani gada?

Znów prawdziwe okazało się przysłowie:
Plotka z muchy się przemienia w wielką krowę.

E_J

dodane na fotoforum: