[9160247]

[Wjazd do osady smutnych religii]

Wjazd do osady smutnych religii prowadzi przez opuszczone, kamienne wsie, gdzieniegdzie przez metropolie wsi, przez surową grań mowy obrazkowej i faktycznie atrakcyjne pejzaże. Ukuło się mówić, witaj. Setkami serpentyn wznoszono się ku niebu, pokładając się ze śmiechu jak igielit, autentycznie pokładając się zgodnie jak źle sformułowany szereg zdań - falanga tratująca społeczną umowę wsiowych duchów. Teraz stąpasz po wytartym trakcie, ślizgasz się w zaułkach perły południa, której dachy malowano z zawziętością klasztornego portrecisty. Opierasz się właśnie o powietrze, którym oddychał. Pusty amfiteatr w zaułku i echo bezeceństw - ta kwadrofonia naśladownictwa przyjęła się również dużo później, w innych okolicznościach, w zupełnie odmiennej scenerii, w zgoła nieoczekiwanych realiach. Zważ chociażby na wyrwy w fasadach, braki w tekście, ogólną nicość przedsięwzięcia życia.

Krzysztof SIWCZYK
Centrum likwidacji szkód
za: https://www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=100&co=txt_1687