Wróćmy jednak do wystawy. Istotnym "elementem" owej to obrazy odłożone za szafę , do szuflady, zapomniane jak i nowe rysunki Gdańska , odbiegające od rozpoznawalnego już stoczniowego stylu naszej malarki , a jednak w pełni obrazujące moc oddziaływania jej osobowości. Obdarowana niezwykłym urokiem widać ,że tworzyła wcześniej sztukę różną , której brak znamion akademickiego warsztatu, niemniej widać spójny styl o niezwykle wysmakowanej kompozycji i kolorystyce, co jest wynikiem indywidualnych poszukiwań artystki. Każda z prac jest odzwierciedleniem emocji jak i jej talentów . Podziwiać możemy też energicznie i z rozmachem kreślone rysunki, a jednak nieodbierającym obrazowi czytelności, inne miały charakter poetycki i niemal malarski. Autorka prac chętnie udzielała wyjaśnień czy potwierdzała domysły uczestników wernisażu dotyczące wydźwięku obrazów i motywacji ich powstania . czego zresztą wcale nie musiała robić , pozwalając obrazom oddziaływać na widzów. przede wszystkim swą wizualną jakością. Zgromadzeni goście mogli je podziwiać z bliska, nawet dotknąć.