rosyjskie tancerki...

rosyjskie tancerki...

KTO I DLACZEGO BOI SIĘ PRAWDY?
2/3

Powodów tej zadziwiającej apatii i bierności, w obliczu tworzącej się i umacniającej dyktatury, jest zapewne kilka.
Przede wszystkim to, że po prostu większość Rosjan nadal podziwia i popiera Putina. Pragnie silnej i zdecydowanej władzy, głoszącej chwytliwe, populistyczne hasła o silnym, sprawiedliwym państwie, nawet gdy jest to władza sprawowana przez przestępców, oszustów i kłamców (patrz elektorat PIS).

Mieszkańcom Moskwy i Petersburga (to w sumie 17 milionów ludzi!) nie opłacało się wychodzić na ulice, bo im żyło się dobrze lub nawet rewelacyjnie. Oni dzięki Putinowi stali się Europejczykami, a przynajmniej tak im się wydawało.
Natomiast Rosjanie mieszkający na prowincji to są w przeważającej większości ludzie o mentalności chłopów pańszczyźnianych, którym nawet nie mieści się w głowie bunt przeciwko swojemu władcy.
Zdarzały się w przeszłości w carskiej Rosji lokalne bunty chłopstwa i zabijanie panów feudalnych. Tylko, że gdy już ci chłopi zatłukli swojego ciemiężcę i rozkradli lub spalili jego włości, to później na ogół zapijali się na śmierć, bo nie wiedzieli, co z tą uzyskaną wolnością zrobić…
Byli przyzwyczajeni do posłuszeństwa i bata nad głową, więc gdy tego bata zabrakło, to do reszty głupieli.

Pusty śmiech we mnie zawsze wzbiera, gdy słyszę te powtarzane z przekonaniem i lubością twierdzenia Rosjan,
że są narodem kochającym wolność oraz wielkie przestrzenie, nieujarzmionym, niepokornym i odważnym…
To nawet nie jest mit! To jest jakaś parodia mitu.
Rosjanie są bowiem w rzeczywistości narodem „wiecznych niewolników”, rabów. Naprawdę trudno znaleźć inną nację tak zniewoloną, przestraszoną i ślepo posłuszną władzy…
Oni nawet nie wiedzą, co to jest tak naprawdę ta wolność, o demokracji nie wspominając.

Kiedyż to oni mieli się tego nauczyć?
Kiedyż to oni byli tacy znowu wolni?!
Przez te kilka lat po upadku komuny?
Wolności trzeba się uczyć przez dziesięciolecia, no i trzeba mieć ją w genach!
Zdecydowana większość Rosjan ma w genach tylko zginanie karku i potulne wykonywanie rozkazów.
Tych, co byli zbyt wolni, niezależni i niepokorni, już 100 lat temu Lenin i Dzierżyński posłali razem z rodzinami do piachu lub na Gułag.
Straty w korpusie oficerskim „białych”, walczących po rewolucji z bolszewikami, wyniosły ponad 85%!
A to byli przedstawiciele rosyjskich elit.
Potem Stalin, Jagoda, Jeżow i Beria dokończyli dzieła…
Ziemiaństwo, szlachtę i miejską inteligencję wyrżnięto w pierwszej kolejności.

To nie przypadek, że wśród dzisiejszych rosyjskich oligarchów i najbliższych współpracowników Putina większość stanowią dawni działacze komunistyczni i funkcjonariusze KGB, pochodzący prawie zawsze z ubogich, robotniczych lub chłopskich rodzin, już dawniej mający na koncie jakieś przestępstwa. Choć Putin nie jest żadnym komunistą, to właśnie nimi się otacza. To są właśnie „elity” dzisiejszej Rosji…
Skądś to znamy, prawda?
Klasa średnia, w naszym rozumieniu, to w Rosji tylko 15-18% społeczeństwa, skoncentrowane niemal wyłącznie w dużych miastach. To urzędnicy państwowi, biznesmeni, pracownicy dużych korporacji, wyższa kadra oficerska armii i służb, naukowcy itd. Oni nawet, jeśli nie popierają Putina, to nie mają odwagi mówić tego głośno lub protestować.
Reszta Rosjan to dla Kremla pospólstwo, 120 milionów poddanych. Z których większość ma tylko jeden dylemat – jak przeżyć do następnej wypłaty. No i ci poddani zachowują się jak na poddanych przystało.

U nas Kaczyński musi przynajmniej od czasu do czasu wykonać jakiś gest w stronę pospólstwa. Coś pospólstwu ofiarować, coś mu obiecać, za coś pochwalić, jakoś się przypodobać…
Putin w Rosji nie musi robić nawet tego.
On dziesiątki milionów swoich podwładnych tylko wciąż czymś straszy np. zagrożeniem ze strony Ukrainy i NATO.

Dziś ci nieliczni, którzy wychodzą protestować na ulice rosyjskich miast, godni są największego podziwu i szacunku.
Bo dziś udział w antyrządowym proteście w Rosji to akt prawdziwego heroizmu i narażanie się na wielkie niebezpieczeństwo.
Ale trzeba ze smutkiem skonstatować, że Rosjanie sami są sobie winni, sami doprowadzili do sytuacji, w której krytykowanie działań Kremla zaczyna mieć cechy samobójstwa.
Rosjanie nie potrafili zerwać ze swoją poddańczą przeszłością
i z tą mentalnością „wiecznych niewolników”.
Nie potrafią przezwyciężyć wszechobecnego strachu.
Bali się w czasach caratu, bali się za Stalina, potem Chruszczowa i Breżniewa, dziś też się boją.

cd pod następną fotką

(komentarze wyłączone)