narcyzik ;)

narcyzik ;)

Czy Szymon Hołownia tego nie rozumie, czy nic go to nie obchodzi - kasa z tych możliwości go dyskwalifikuje.
Jeśli Hołownia nie rozumie potrzeby zademonstrowania solidarności wobec groźnej dyktatury, to znaczy, że nic nie rozumie i rekomenduję zbadanie jego IQ obiektywnym testem.
Jeśli nie pojmuje, że tylko w jedności sprzeciwu tkwią jego moc i siła- to nie tylko nie nadaje się na polityka, ale i na świadomego obywatela.
A może lider Polski 2050 nie ma pojęcia, jak ważne w polityce są symbole i umacnianie ducha ludzi w obliczu ucisku?
Bo jeśli tak, proponuję, żeby wziął lekcję od PiS-u, który od dawna wie, że polityka to emocje, a wybory wygrywa ten, kto sprawniej na nich gra.

Rzeczy, które mówi Hołownia są od jakiegoś czasu po prostu głupie - wybaczcie to słowo uznawane za obraźliwe, ale naprawdę nie wiem, jakiego, równie adekwatnego mogłabym użyć.
Hołownia najpierw mówi, że ten marsz można sobie darować, wywołuje słuszną burzę, po której to… Tuska oskarża o granie na emocjach, później wykrzykuje z pogardą, że 4 czerwca nie obali PiS-u, a na końcu oznajmia, że nie ma co się licytować na listy obecności, skoro członkowie jego partii będą na tym marszu.
Nie wiem, o co chodzi - ale w mojej opinii te wypowiedzi nie dowodzą stabilności, ani emocjonalnej, ani politycznej, nie są też dowodem istnienia jakiejś konkretnej strategii działania lidera Polski 2050.
Przeciwnie, pokazują, że Hołownia ani nie wie, co mówi, ani nie wie co i po co robi, ani się za bardzo nie orientuje w najprostszych sprawach polskiej polityki i życia społecznego.

Przykro to mówić, ale przez takich właśnie ludzi jak Hołownia i poniekąd też Kosiniak-Kamysz (ich wejście w koalicję jest zatem bardzo logiczne) PiS bezkarnie niszczy polską demokrację.
Oczywiście znaczny wkład ma też tutaj lewica, całkiem nieobecna, gdy łamane są prawa kobiet, prawa pracownicze, prawa obywatelskie i prawa człowieka, a bardzo obecna w krytykowaniu PO, ale to już temat na oddzielny felieton.

W zachowaniu Hołowni obserwuję pewną bardzo zastanawiającą i niepokojącą prawidłowość: krzyczy dużo o rzeczach bez znaczenia, które nie mogą realnie zagrozić rządom PiS, ale zawala i sabotuje wszystko, co ma prawdziwe znaczenie dla odebrania Polski PiS.
Za każdym razem, kiedy pojawia się ktoś lub coś, co może PiS-owi realnie zagrozić, pojawia się Hołownia i zaczyna bezsensowne spory odwracające uwagę od przewin. Działanie Hołowni jest oczywiście bez sensu, jeśli przyjąć, że Hołownia chce przegranej PiS w wyborach. Gdyby jednak, na potrzeby tego felietonu postawić tezę, że Hołownia tylko udaje przeciwnika PiS, a tak naprawdę chce kolejnej wygranej PiS - to nagle, w czarodziejski sposób, fakty zaczynają do siebie pasować, prawda?

Nagle okazuje się, że zamiast mówić o silnej zjednoczonej opozycji, która zmobilizowała obywateli do zademonstrowania solidarnego sprzeciwu wobec rządów PiS, co niewątpliwie zostałoby zauważone i w kraju i na świecie i opatrzone takimi właśnie komentarzami, wszyscy, łącznie z zagranicznymi komentatorami mówią tylko o skłóconej opozycji.
Że zamiast rozważać, czy zasadne są zarzuty uczestników marszu pod adresem władzy, czyli złodziejstwo, korupcja i zabieranie swobód obywatelskich Polakom, wszyscy rozważają… listę obecności po stronie opozycji.

Jeśli Hołownia notorycznie wywołujący bratobójcze walki z PO, krytykujący Tuska 10 razy bardziej niż dyktatora Kaczyńskiego, zaczyna żalić się, na swoich krytyków, oskarżając ich… o wywoływanie bratobójczych walk - to to jest kopiowanie wprost taktyki PiS, który oskarża przeciwników dokładnie o to, co sam robi lub zamierza zrobić. Na zasadzie "najciemniej pod latarnią".
Tyle że, jeśli o mnie chodzi, latarnia, pod którą stoi Hołownia, zapaliła się już dawno, oświetlając niezwykle szkodliwego dla Polski agenta PiS.

- Eliza Michalik

(komentarze wyłączone)