bez słów....

bez słów....

Pojazd karnawalowy Düsseldorf 2024
Autor: Jacques Tilly, niemiecki artysta, autor satyrycznych platform z Düsseldorfu.

************************************
1/2

Pamiętacie, jak dzieliliśmy się z Ukraińcami żywnością, pieniędzmi, schronieniem?
Pytam, bo PRZEJRZAŁEM filmy z protestów rolników
Czy rolnik, który przypiął sowiecką flagę do traktora i wzywał Putina na pomoc, faktycznie chciałby żyć w Rosji?

24 lutego 2022 r. telefon zadzwonił po czwartej nad ranem. Właściwie nie musiałem odbierać, by wiedzieć, że się zaczęło. Że Putin najechał na Ukrainę.
Na Twitterze zobaczyłem, jak potok rosyjskich czołgów wlewa się przez przejście na granicy z Białorusią, jak w Kijowie wybuchają rakiety, jak arterie ukraińskiej stolicy zatkał potok tysięcy ludzi uciekających przed tym, co wydawało się nieuniknione.
Nad Kijowem rosyjska flaga miała zawisnąć 72 godziny po rozpoczęciu walk – twierdził amerykański wywiad.
Wywiad, który od pół roku bił na alarm, bo zdobył niezbite dowody, że Rosja szykuje się do wojny.
W listopadzie 2021 r. Amerykanie pokazali je premierowi Morawieckiemu.
Mimo to PiS miesiąc później przyjmował w Warszawie klub przyjaciół Putina z finansowaną przez Kreml Marine Le Pen na czele, którą traktowano, jakby była prezydentką Francji.

Pamiętacie, jak dwa lata temu w lutym rzuciliśmy się do pomocy uciekinierom?
Mówiło się, że ta mobilizacja w przyduszanej przez autorytarną władzę Polsce była jak w czasach pierwszej „Solidarności".
System pomocy Ukraińcom powstawał od dołu, błyskawicznie objął cały kraj. Każdy pomagał, jak tylko mógł, dzielił się żywnością, ubraniami, pieniędzmi, oferował schronienie, na tydzień, na miesiąc, na stałe.
W obliczu tragedii Polacy i Ukraińcy stali się wielką rodziną. Wspólnie opłakiwaliśmy ofiary rosyjskich bombardowań i egzekucji w Buczy, Irpiniu, Iziumie. Wspólnie świętowaliśmy ukraińskie sukcesy w walce, zatopienie krążownika „Moskwa", wyzwolenie Kupiańska i Chersonia. Pamiętacie?

Ku zdumieniu świata Ukraina nie rozsypała się jak domek z kart, Kijów nie został nawet okrążony, po miesiącu Rosja musiała się spod ukraińskiej stolicy wycofać. Putin w ciągu dwóch lat Ukraińców nie pokonał, za to stracił kilkaset tysięcy żołnierzy, tysiące czołgów, dziesiątki samolotów i aż 27 okrętów. Ale co zostało z naszej polsko-ukraińskiej rodziny?
Może to i tak cud, że między nami układało się tak długo.
A może to nie mogło się skończyć dobrze.
Setki tysięcy uchodźców, nawet kulturowo bliskich, to wyzwanie dla każdego kraju. A w przypadku Polski nagonkę na Ukraińców podkręcały przez swoje przekaźniki nie tylko Rosja, ale i poprzedni polski rząd.

Czy gdyby w Ukrainie teraz odwróciła się karta, gdyby Rosja zbrojona przez Iran i Koreę Północną przerwała linię frontu i rozbijając ukraińskie brygady jedna po drugiej, zaczęła tak jak w pierwszych dniach wojny zagarniać terytorium, gdyby do Polski napłynęła kolejna fala przerażonych ludzi, otwarlibyśmy serca po raz drugi?
Pytam, bo właśnie przejrzałem filmy z protestów rolników.
Z zatrzymanego przez traktory autobusu gdzieś we wschodniej Polsce wysiadają Ukrainki. „Wy***rdalać na Ukrainę" – słyszą od ludzi w odblaskowych kamizelkach.
A pod Gorzyczkami któryś z protestujących przyczepił do traktora flagę Związku Radzieckiego i transparent z hasłem „Putin, zrób porządek z Ukrainą i Brukselą, i naszymi rządzącymi".

cd pod następną fotką

(komentarze wyłączone)