Dukla

Dukla

JAN Z DUKLI W KOMBORNI

Gdzie komborskie dzisiaj pola

Gdzie one zagony

Zwierz tu dziki miał siedlisko

Bór tu rósł nieprzenikniony.

Skromny kościół na pagórku

I sołtysi niski dworzec

Chatek kilka kurnych wokół

Gdzieniegdzie lichutkie zboże.

Wąska ścieżka od Bontachów

Ku Kretówkom się wspinała

Przy niej sadek ubożuchny

I chateńka niska stała.

Tą ścieżynką, tą pylistą

Potem perlistym oblany

Podróżny szedł jakiś obcy

W strój zakonny przyodziany

Za tym sadkiem ubożuchnym

Za tą chatą niepokaźną

Trzy niewiasty w pałąk zgięte

Sierpem zboże żęły raźno.

Chłop siermięgą przyokryty

Delikatnie znosił snopy

I na wąskim zagoneczku

W równiuteńkie składał snopy.

Tych to , ciężko pracujących

Mijał właśnie mnich strudzony

Spod kaptura twarz wychylił

I przemówił: \"Pochwalony!

Jezus Chrystus niechaj będzie!

I wam w pracy dopomoże.\"

Chłop nachylił kapelusza

I serdecznie podziękował,

A mnich kijem postukując

W dalszą drogę powędrował.

Uszedł kroków może tysiąc

W mrocznej znalazł się gęstwinie

Gdzie zobaczył jak ze skały

Żywa woda strużką płynie.

Tu odpocznę postanowił,

Twarz ochłodzę, ręce, nogi

Sił nabiorę odrobinkę

Do nie krótkiej jeszcze drogi,

Bo do Lwowa stąd z Kretówek

Mil dwadzieścia pięć lub więcej

A tu upał zabrał siły

Osłabły nogi i ręce.

Na kamieniu mchem porosłym

Ciężko usiadł utrudzony

I nim zdążył się spamiętać

Zasnął chłodem ukojony.

Gdy się zbudził już pastuchy

Bydło z pola do dom gonią.

A w kościele w tym w Komborni

Już na Anioł Pański dzwonią.

\"Com ja zrobił nieszczęśliwy!

Co ja pocznę mocny Boże!

Ja mszę ranną mam we Lwowie

Stąd tam człowiek dojść nie może!\"

Zanim zdążył jako tako

poukładać myśli w głowie

Już pod ręce go ujęli

Jaśni Pańscy Aniołowie.

Chłop przy żniwie pracę skończył

Ku chałupie wolno zmierzał,

Gdzie go czekał odpoczynek

I smaczna wieczerza.

Ku wschodowi kiedy spojrzał

Stanął niby skamieniały

Czyżby oczy z utrudzenia

Służby mu odpowiedziały?

Patrzcie! Krzyknie na niewiasty

Ten zakonnik co szedł tędy

Wśród aniołów dwu po bokach

Ponad lasem sunie pędem.

Gdy u lwowskich bernardynów

Na mszę ranną zadzwoniono

Jan u bramy miejskiej stanął

Z twarzą szczęściem rozjaśnioną.

A co to za osobistość?

Nie jeden może pomyśli,

Że aż z nieba Aniołowie Pańscy

Poń na drogę wyszli.

Nie żadna to osobistość,

Nie syn książęcego rodu,

Lecz mieszczanin bardzo skromny

Z Dukielskiego rodem grodu

Gdzie Cergowa dzisiaj leży,

w niej potężny dąb na schwał,

Dom Pitutków przed wiekami

Skromniuteńki, lichy stał.

W tym domku niepokażnym

Pan Bóg chłopca na świat posłał

Który, kiedy dorósł lat

Pustelnikiem w górach został.

A że w łasce on szczególnej

Był u Niebios Pana

niezadługo pobożnego

Uczynił on zeń kapłana.

No i ten to kapłan mnich

W czasie żniwa w upał srogi

Potem się zlewając wielkim

Komborskie przemierzał drogi.

W miejscu, w którym przed wiekami

Odpoczywał Jan u skały

Ręką ludzką ociosany

Kamień stoi okazały.

Lecz krynica, która chłodem

Jana niegdyś przywitała

Ostatnimi teraz laty

Niebywale pomarniała.

Święte źródło co przez wieki

Podróżnym ochłodę niosło

W studnię zostało ujęte

I dla krów do stajen poszło.

T.S. Dymsza

dodane na fotoforum:

agapal

agapal 2013-09-21

Pozdrawiam miło.

maj56

maj56 2013-09-21

Pięknej i wspaniałej soboty Ci życzę--śliczna fotka:))

znajoma

znajoma 2013-09-21

Hej! Pobudka! Pora wstać.
Księżyc i gwiazdy poszły już dawno spać.
Słońce za horyzontu wstaje
i swą radość rozdaje.
Każdego swym promykiem budzi,
cieplutko smagając po buzi
zaszczepiając szczęście w sercach wszystkich ludzi.
Więc nie zwlekaj, wstawaj prędko
precz z poduszką i kołderką.
Nowy dzionek mówi witaj.
WSTAWAJ! w ręce swoje szczęście chwytaj.

maria19

maria19 2013-09-21

Pozdrawiam...życzę słonecznej i ciepłej soboty :)

(komentarze wyłączone)