Powieki przymykam, a oczy jak klej
drewnem tekowym barwione,
dotykam na oślep sukienki jej
tej części po drugiej stronie,
W ustach landrynki, a w głowie tlen,
jaszczurką są moje dłonie,
wślizgują się niczym przyjemny sen,
jak nitka zszywają skronie ...
Przypomina mi kwiat słonecznika,
przy którym się w uśmiechu znika,
który zawsze wędruje za słońcem,
po horyzont zwany świata końcem,
i chociaż tekst brzmi infantylnie
to podaję go szczerze, dożylnie,
Ja jestem słonecznikiem na łące,
ona słonecznika słońcem...
/Piotr Klatt - fragment/
https://youtu.be/ut5VYN-bz6M