Awaria samolotu. Kowalski skacze i zaczał spadać i przypomniało mu się ze zapomniał spadochronu.
Modli się do Boga i mówi:
- Panie Boze, jak mnie uratujesz to nie będę pił, palił ani zony zdradzał!
Spadł na snopek słomy i powiada:
- Jakie to człowiek w stresie głupoty wygaduje!
anna40 2010-12-28
fajny kawał :)
pozdrawiam wieczorkiem,Elu
ja zmykam już do kąpieli,buziaki :**
k44aris 2010-12-29
Wesołek z tego Kowalskiego,uśmiałem się do łez.A słoneczko na pięciolinii przysiadło i też pewnie się uśmieje,jak doczyta do końca.Serdecznie Cię Elu pozdrawiam i życzę dużo śmiechu,do łez.