Gdańsk - Brzeźno

Gdańsk - Brzeźno

ja jesz­cze cią­gle cze­kam na cie­bie
a ty nie przy­cho­dzisz
a je­śli
to je­steś prze­jaz­dem na dwa dni
jak ten fi­zyk z Mo­skwy w nie­mod­nym ka­pe­lu­szu
któ­ry usmiech­nął się do mnie
i znik­nął na za­krę­cie bia­łych szyn
nie pró­bo­wa­łam go za­trzy­mać
wie­dzia­lam prze­cież
że to nie ty

cze­kam cze­kam wy­trwa­le
tak lek­ko do­ty­ka­ją mnie dni
moja tę­sk­no­ta jest tę­sk­no­tą pla­net
zmar­z­łych tę­sk­nią­cych do słoń­ca
a ty je­steś słoń­cem
któ­re po­zwa­la mi żyć
jest zno­wu wie­czór
na da­chach leży śnieg
wą­skie wie­że ko­ścio­łów na­kłu­wa­ją nie­bo
i dni tak lek­ko bie­gną nie wia­do­mo gdzie

/Halina Poświatowska/