Uff wstałam a dokładniej sprawę ujmując zwlokłam zwłoki z łóżka. Jest nieprzyzwoicie wcześnie. W leniwym pośpiechu zgarniam wszystkie zabawki i pędzę do samochodu. Jest przeraźliwie zimno więc łagodnie przemawiam do mojego autka, żeby ożyło. Zerka na mnie jedną lampą, jakby upewniała się czy aby na pewno nie oszalałam. Krótkie kaszlnięcie, „ Pańcia czyś ty na rozum padła ja nie jadę” więc jej tłumaczę, niunia będzie pięknie zobaczysz nooo… kolejne warknięcie tym razem trochę bardziej żwawe „ Pańcia ciebie już całkiem pogięło”
I tak przez krótką chwilę droczymy się po cichu. Czasem jak hondzia ma zły humor miziam ją za lusterkiem, tam lubi najbardziej, i już po krótkiej chwili mruczy cichutko, utyskując na moje szalone pomysły. W końcu jedziemy oglądać to co większości umyka w szalonym pośpiechu, obie zadowolone z siebie. Ja, że mogę odetchnąć Biebrzą. Ona, że rozprostuje trochę resory zastałe w miejskim niejechaniu.
dodane na fotoforum: