Kolorowanie Zgidziocha

Kolorowanie Zgidziocha

avanti

avanti 2015-08-04

Klub Kolorowych Kapeluszników w akcji. Tu się objawia niezwykły talent plastyczny. Zgidzioch, jak żywy! Coś mi się widzi, ze to kumpel Rondrany, powołanej do życia przez małą Ninę, pewnego deszczowego dnia, gdy do głowy wpadają najbardziej nieziemskie pomysły ;)
Malwa ciągle chodzi w kaloszach?

etta32

etta32 2015-08-04

W kaloszach to Agatka:)
Zgidziocha wymyśliła Malwa. Ja narysowałam, a maluchy kolorowały.
Malwinka ma cały zastęp wymyślonych przyjaciół, czyżby brakowało jej rodzeństwa?

avanti

avanti 2015-08-04

No nie wiem....problem do rozważenia. Nina chciała mieć rodzeństwo i z początku cieszyła się z nowego brata... jakiś czas. Później, to nawet chciała oddać go z powrotem, ale... jak stwierdziła, przecież "mama się nie zgodzi". Teraz, kiedy podrósł jest trochę lepiej :)
Wszyscy w dzieciństwie mieli takich przyjaciół, Ty nie? Ja nie jestem jedynaczką, a i tak otaczały mnie wyimaginowane koleżanki, albo jakieś stwory, zwierzoczłeki. Teraz właśnie myślę, co się z nimi stało, bo nie pamiętam momentu, gdy te wszystkie byty nagle zniknęły :)

etta32

etta32 2015-08-04

Choć jestem jedynaczką, to nie pamiętam bym miała niewidzialnych przyjaciół. Chyba jestem dziwna:)

semigod

semigod 2015-08-04

Tadam,tadaaammm...horror prawie ;)

avanti

avanti 2015-08-04

Może nie pamiętasz, a może nie było takiej potrzeby, by tworzyć sobie fikcyjne osoby. Ja zawsze byłam takim trochę samotnikiem, a ponieważ twory mojej wyobraźni zawsze były podporządkowane mojej woli, mogłam nimi sterować. Ja miałam nawet psa i kota na niby. A prawdziwego, to dopiero jak skończyłam 10 lat. Jak to teraz analizuję, to sama sobie się dziwię ;)

avanti

avanti 2015-08-04

Pozdrowienia dla Zgidziocha :)

lidia23

lidia23 2015-08-04

urok beztroskiego dzieciństwa:)

fajnie się bawią razem;)

pantoja

pantoja 2015-08-05

Moja w dzieciństwie miała Wojtka. Czasem obcinała mu głowę, innym razem ćwiartowała. Miał jeszcze Alka , nic mu się robiła. Lekarka radziła powoli odsuwać myśli od wyimaginowanych postaci i przyjaciół. Nie wiem dlaczego ale podobno to szkodliwe dla rozwoju osobowości dziecka. Syn takich nie miał, miał realnych przyjaciół. O Zgidziochu pierwszy raz słyszę. Brzmi trochę jak postać z zaświatów o nieczystych intensjach. Razem z Malwą zgidziochę zamorduj i zakop. To może być patyk-zgidziocha. Mała musi to widzieć...(to była rada mądrej lekarki, w ten sposób Wojtek zniknął z naszego domu jako towarzysz. Zastąpiła go inna postać ale nie zwracaliśmy uwagi i przeszło w zapomnienie. Malwa pięknieje mimo, że buzi nie widzę...
Nie żałuj kasy, kup dziecku nowe buty...:)

etta32

etta32 2015-08-05

Ale te buty są nowe:)
Jeszcze trochę poobserwuję te jej wyimaginowane przyjaźnie.

groszki

groszki 2015-08-05

Nie miałam wyimaginowanych przyjaciół, ale miałam wokół siebie wiele zwierzaków do których mówiłam, a one nic...nawet w Wigilię, na co oczywiście czekałam :))) Kapelusik w grochy....prześliczny:)

avanti

avanti 2015-08-05

Ło matko, gdyby mi ktoś w dzieciństwie uśmiercił przyjaciela (nawet tego wymyślonego) i jeszcze musiałabym uczestniczyć w jego pogrzebie, to sądzę, że moja dziecięca psychika nie zniosłaby tego dobrze. Czekać cierpliwie, samo przejdzie. Chyba, że Malwa ma skłonności do dręczenia nieistniejącego biedaka, a to już inna para kaloszy... ;)

etta32

etta32 2015-08-05

Nie, Malwina bawi się z tymi wymyślankami:) Często opowiada gdzie była, co robiła z daną postacią. Raczej sympatycznie.

dodaj komentarz

kolejne >