taaaaaaaaak!
zaczynam poważniej, podchodzić do życia, dzisiaj?
gdy wychodziłam, z klatki po chipsy spotkał mnie niemiły incydent.
sopel, spadł jakieś 10 cm, od mojej głowy i to taki wielki..
przypomniałam, sobie właśnie sprawę z tamtego roku, że taki sopel uszkodził kręgosłup.
co by było gdybym, wyszła sekundę wcześniej?
wolę, nie myśleć.
kolejny, powód by nienawidzić zimę..
jutro, w końcu na trening.
ale, sama nie wiem co mam robić.
dziś, na polu..
tak zwyczajnie, tak normalnie, bez żadnych scysji i z tego się ciesze. ;)
zobaczymy, co będzie dalej.
nie chcę mi sie tego wszystkiego opisywać, bo jest to zbyt irytujące, jak na mój mózg..
woa.