Wojciech Kasztura
Kapliczka
przycupnęła na skraju lasu
dach mchem pokryty
trawa i chwasty
wdzierają się w okno
i nikt nie ma czasu
uklęknąć
tylko ptaki
siadają na omszałym dachu
słuchają świstu wiatru
wyrywającego zawiasy
gwiżdżącego w puste
potrzaskane szyby
już tylko wiatr
przygrywa Jezusowi
pochylonemu
pod ciężarem win ludzkich
opuszczającemu głowę
co roku niżej
butwiejącemu z rozpaczy