Chodź, opowiem Ci jak to widzę.

Chodź, opowiem Ci jak to widzę.

Wydaje mi się, że jestem osobą spokojną i opanowaną, z powodu znudzenia życiem i zażenowania wszystkimi osobami mnie otaczającymi. Teraz siedząc i izolując się od 16 osób mi znajomych, które przyjechały ze mną do Włoch myślę sobie, że byłby fajnie. Pomyśl tylko. W ciągu tygodnia pracowalibyśmy przy jakichś papierach, teraz sobie myślę, że prawniczych jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli. Może jeśli wszystko dobrze by szło mielibyśmy jedną czy dwie proste sprawy z ciągu tygodnia. Raz na jakiś czas jakąś trudniejszą do rozegrania i siedzielibyśmy po nocach szukając czegokolwiek co wybroniłoby naszego klienta z jego podłej sytuacji. Przynosiłabym Ci kawę o 23, o 24 przychodziła z beznadzieją w głosie mówiąc, że powinniśmy się położyć i pomyśleć nad tym jutro, szłabym się kąpać, a o 1 w nocy znowu przychodziła i z herbatą w rękach jakby chcąc przeprosić za próbę ściągnięcia Cię do łóżka, masowałabym Ci przez chwile kark, aż dotykiem Twojego ciała rozluźniłabym też siebie i naładowana nową energią siadała po drugiej stronie stołu i przeglądała kolejne papiery z tej sterty, którą ułożyłeś po powrocie z biura. Nie chciałabym mieć biura w domu. Bardziej podoba mi się wizja noszenia codziennie papierów, chociażby parę metrów z biura przechodząc ulicą do mieszkania. Jeśli mielibyśmy dwupiętrowe mieszkanie albo nawet dom to chciałabym, żeby biblioteka zajęła dwa piętra przy schodach. Mam nadzieję, że też to sobie wyobrażasz, wszystkie ściany przy schodach wypełnione książkami, od góry do dołu. Trudno byłoby je ściągnąć z półek, ale znalazłabym jakiś magiczny sposób. Raz na jakiś czas, żeby podtrzymać jakieś przywiązanie między nami, nie tylko związane z pracą, chodzilibyśmy w weekendy do teatru. Pewnie częściej zdarzałoby nam się jeździć do teatrów w innych miastach… Nieistotne. Co do filmów to wiesz… Po prostu nie lubię tych sal kinowych z ludźmi i popcornem. Ale przecież nic straconego. Kupilibyśmy wygodną kanapę, wielki telewizor i dobre głośniki, a nasza pozycja społeczna i autorytet (nie ukrywajmy, także stan konta bankowego) pozwalałby nam na oglądanie premierowych filmów w domu. Robiłabym herbatę, którą lubisz i stawiała na tym niskim kawowym szklanym stoliku, który sama wybrałam. Pod kanapą, w miejscu gdzie powinny być moje nogi, które jak zwykle zawinęłam pod siebie, leżałby wielki i kochany dog niemiecki, którego być tolerował, ale nie lubił, bo wolisz małe psy, a przy mnie na kanapie, leżałby na moich skulonych nogach, mój pers, albo norweski leśny kot, na którego kolor się jeszcze nie zdecydowałam w moich marzeniach. Głaskałabym go oglądając film, a Ty po prostu byś się za każdym razem uśmiechnął patrząc na ten obraz rodem z tandetnych komedii romantycznych nagrywanych w Hollywood. Oczywiście, siadałbyś obok mnie na kanapie i oglądał ze mną film, niewiele mówiąc. Po prostu byś był. Raz na jakiś czas szukałabym jakichś galerii, w których oglądając premierę wystawy pilibyśmy jakieś drogie wino i krytykowali wszystko dookoła, a najczęściej zaczepiających nas ludzi. Oczywiście byłabym od Ciebie bardziej pijana, ale grzecznie przez cały wieczór uwieszała się na Twoim ramieniu, ślicznie pomalowana i ubrana w długą czerwoną suknie i wysokie szpilki. Wyglądałabym jak milion, specjalnie dla Ciebie, żeby wszyscy Ci mnie zazdrościli. Na początek w zimę i w lato wyjeżdżalibyśmy sobie za każdym razem do innego kraju, zobaczyć coś ciekawego. A później znaleźlibyśmy sobie parę ulubionych miejsc, do których raz w roku byśmy przyjeżdżali na tydzień. Ja bym chciała kupić sobie domek gdzieś na wybrzeżu Hiszpanii, taki przeszklony, nowoczesny dom wychodzący prosto na plażę. Byłoby tam ciepło i wszędzie byłby piasek. Nasz dog niemiecki strasznie by lubił Pacyfik, obiecuję Ci. Do tego moglibyśmy mieć jeszcze taki drewniany dom, wysoko w norweskich górach. Jeździć tam na tydzień na zimę, żeby poczuć radość z wypicia gorącej czekolady. Mogłoby się to udać, prawda? Mam nadzieję, że tego byś chciał. Albo, że zechcesz tego, kiedy to przeczytasz. Niestety mój rozum podpowiada mi, że ani tego nie chcesz, ani tego nie zechcesz po przeczytaniu, bo najpewniej tego i tak nie przeczytasz. Może to i lepiej dla Ciebie? Bo widzisz, chciałabym tego całym sercem, ale musiałbyś włożyć w to dużo cierpliwości, której za grosz nie posiadasz. Bo ja.. jestem okropna teraz. I często pewnie chciałabym się wyjść upić, pojechać na narty, popływać jakimś jachtem, ponurkować w rafach koralowych, posurfować, albo popływać na kite-surfingu. Chciałabym pić koktajle w jakichś zagranicznych nieznanych miejscowościach, gdzie wszyscy chodzą półnadzy i potem tańczyć tam na barze do późnej nocy, albo i wczesnego ranka. Kąpać się w oceanie przed wschodem słońca i żyć szybko, bawić się wszystkim. I boję się, że tego nie chcesz.