[15345693]

KAŹMIERZ NAD WISŁĄ



O całości i pierwotnym kształcie zamku trudno dziś powziąć wyobrażenie, lubo znacznie z niego sterczą jeszcze zwaliska. Widać tylko, że nie był zbyt obszernym, a miał posadę nieforemną, zastosowaną do kształtu skały, na której go wzniesiono. Częścią mieszkalną obrócony był na południe, to jest ku miastu, od północnej zaś strony miał niewielki dziedziniec. Izb było tylko cztery na dole i tyleż na górze, po większej części nieforemnego kształtu. Mur obwodowy dziedzińca, niższy od muru części mieszkalnej, opatrzony był u góry w strzelnice. Tuż poza murami tego gmachu rozpoczyna się spadzistość skały, co pomimo znaczniejszej otaczających wzgórzów wyniosłości, przed wynalazkiem prochu małą tę warownę trudną do zdobycia czyniło, tem bardziej, że skałę wspomnioną głębokie od innych przedzielały wąwozy. Tak dogodne onej położenie było właśnie powodem, że na niej, a nie gdzie indziej zamek wzniesiono; na najwyższym zaś punkcie, na szeregiem wzgórzów tutejszych panującym, samotną tylko zbudowano strażnicę. [...] Mury tej strażnicy, zapuszczając się głęboko w ziemię, otaczają loch, do którego główniejszych spuszczano złoczyńców. W tym lochu, wedle podania, Maciej Borkowicz wojewoda poznański, za publiczne rozboje i nadużycie królewskiego zaufania, na głodną śmierć za panowania Kaźmirza Wielkiego skazany, z wiązką tylko siana zamknięty, dziesięciodniową męką zbrodnie przypłacił. Wszakże niektórzy historycy utrzymują, że zdarzenie to stać się miało w olsztyńskim zamku. Jest także mniemanie, że wieża ta, u wierzchu oświecona, służyła za latarnię dla statków na Wiśle żeglujących.

Zamek Kaźmirza przetrwał w całości aż do pierwszej wojny szwedzkiej, pewnie w ciągu tego czasu niejednokrotnie poprawiany, lecz doznawszy razem z miastem w roku 1657 zniszczenia, przy obojętności starostów, coraz bardziej upadać zaczął. Rozpoczął wprawdzie jego naprawę król August II, chcąc z niego przeciw Karolowi XII korzystać, lecz go w tymże samym roku Szwedzi powtórnie zdobyli i zburzyli. Została więc tylko ruina do niczego nieprzydatna, wielce jednak podnosząca malowniczą okolicę. Ściągała ona od dawna mnóstwo ciekawych, czego dowodem są liczne nazwiska wędrowców na kamieniach wyżłobione; niektóre z nich siedemnastego wieku nawet sięgają.


Tygodnik Ilustrowany, 1865

dodane na fotoforum: