ŻÓŁTE RÓŻE

ŻÓŁTE RÓŻE

Zapobieganie brakom

medytacja biblijna na uroczystość NMP Częstochowskiej – 26 sierpnia 2016

Tekst ewangelii: J 2,1-11

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.


Matczyna troska

Myślę, że każdy z nas mógłby powiedzieć kilka słów o matczynej trosce. Jej podstawową i boską cechą jest obecność. Matka towarzyszy swemu dziecku w całym jego życiu. Do ostatniego swego tchnienia jest matką i to daje jej prawo do tej i takiej właśnie troski. Jesteśmy dziećmi Bożymi i dostaliśmy od Boga Matkę, Maryję, Matkę Pana i naszą ukochaną Mateńkę.

Maryja swoim życiem objawia nam nieskończoną troskę Ojca i na niej się wzoruje. W każdym orędziu przekazanym światu Matka Pana mówi o Ojcu, który kocha swe dzieci, o Ojcu, którego ból uśmierza modlitwami, o Ojcu, który nie rezygnuje z nikogo. Mówi także o cierpieniu, który sprawia Jej niewierność ludzi, odrzucenie Boga. Matka nie lęka się powiedzieć prawdy. Czy Jej słuchamy? Czy chcemy słuchać Jej słów i tego, co chce nam powiedzieć? Ile matek przychodzi do konfesjonału, by zapłakać nad losem swych dzieci?

Rozlega się matczyne wołanie: nie mają już wina! Nie mają już szczęścia. Nie szukają prawdy. Odwracają się od źródła życia. Nie dlatego, że Bóg nie daje. To jest wolna, suwerenna decyzja każdego. Ona dostrzega braki, które ignorujemy. Udajemy, że ich nie ma. Wydaje się nam, że jest wesele i nie rozglądamy się uważnie. Maryja widzi braki i reaguje, bo jest przepełniona troską.


Czyja sprawa?

Jaka jest reakcja Matki na braki? Zwraca się do swego Syna. Ona zawsze na Niego wskazuje! Nie ma innej Drogi. Matka uczy swe dzieci, że kiedy doskwiera nam brak to należy z nim iść do Pana Jezusa. Od tego należy rozpocząć! Spotkanie z Synem sprawia, że inaczej patrzymy na rzeczywistość. Tylko w świetle wiary jesteśmy w stanie przyjąć na pozór odmowę: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?

Tak, naszymi brakami zajmuje się Pan i Jego Matka. To nie tylko nasza, moja sprawa. To staje się Jego sprawą, to staje się Jej sprawą. Przecież Matka wie o każdym braku dziecka i stara się jemu zaradzić. Czyż nie mówią o tym słowa zawierzenia skierowane do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Ten dialog wiary to codzienność życia. Bóg mówi do nas każdego dnia, w każdej sytuacji i jakże często czyni to przez Maryję. Czyni to dyskretnie i delikatnie.

Ile takich stągwi kamiennych codzienności mamy w domu? To są codzienne spotkania, czynności, słowa, myśli, decyzje, czyny. To są te stągwie, które mamy napełnić i to nie w połowie, ale aż po brzegi. Czego się spodziewałeś? Że masz iść walczyć ze smokami? Że góry masz przenosić? To codzienność jest przestrzenią radzenia sobie z brakami. Czym je napełnić? Głupie pytanie, wszak skoro stągwie codzienności to napełniamy je codziennością, którą symbolizuje woda.


Przestrzeń codzienności

Zapraszając Pana Jezusa i Maryję na wesele wiemy, że są z nami nie tylko w święta. To jest obecność 24/7, dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu. Obecność powszechna, zwykła, szara i przenikająca. Ta sprawia, że codzienność zmienia się w świętowanie, że w sytuacjach trudu czy paniki wiemy do kogo odnosić dostrzeżone braki.

Wesele to rozprzestrzenia się, bo cud Kany Galilejskiej ma być dzielony. Zaczerpnijcie teraz i zanieście! Zanieście każdemu, kto potrzebuje. Radosnym i smutnym, zdrowym i chorym, bogatym i biednym. Znanym i nieznanym. Zanieście, aby mogli skosztować, zakosztować (bez ponoszenia kosztów). A gdy padnie pytanie o pochodzenie to możemy wyjaśnić, wszak wiemy skąd wino to pochodzi. W ten sposób głosimy Jezusa i wskazujemy na Syna Bożego.

Po spotkaniu z Nim woda codzienności staje się winem i to nie byle jakim, a dobrym. Czy trzeba się mniej starać? A co by było, gdyby słudzy nie wypełnili swego obowiązku? Wypełnij twą misję aż po brzegi. Nie licz czasu, środków, bo niewiele trzeba do tego, by cud się wydarzył na naszych oczach, przez nasze usta, oczy czy ręce.


o. Robert Więcek SJ



Znalezione obrazy dla zapytania nie mają już wina