Oj, najadłam się strachu, co niemiara...
Ta ruda wariatka połknęła coś...
To coś leśnicy wyłożyli...
Przez jakiś czas nie było wiadomo czy to trutka na lisy, czy tylko szczepionka przeciw wściekliźnie...
Na wszelki wypadek wstrzyknięto mojej dziewczynce antidotum...
Na całe szczęście okazało się, że to szczepionka...
Ufff...
Obiecałam (jej i sobie) że skoro tak, to zamiast bulić coroczne 100 zł za szczepienie, będę ją do lasu wysyłała na darmochę...
A nasi doktorostwo/wetowie moją K. Lisiczką nazwali...
jacho 2013-04-22
Hahaha...jasne...a kto Ci w książeczkę wpisze że pies był szczepiony???
Leśniczy???
Ja około stówy płacę, ale oprócz wścieklizny jeszcze szczepionki zespolone. :)
razdwa3 2013-04-22
Nie zazdroszczę Ci przeżyć...
nemo50 2013-04-23
Miły spacerek :) .