mirmar 2014-05-16
- Do Kazimierza przyjeżdżałem już w latach siedemdziesiątych. Zawsze w maju. Zawsze rowerem, ale do czasu, kiedy dystans 136 km stał się trudny do przebycia - zacząłem pzyjeżdżać samochodem. Mimo, tych częstych odwiedzin, - mało znam te tereny. Męćmierz odkryłem w tym roku. Okolic Janowca nie znam.
Kazimierz był metą wyposażoną w rynek z restauracją i kamienienicę Celejowskich; wąwozy gorszyły krótkim metrażem, więc po dwu godzinnym obchodzie zbierałem się na nocleg, by rankiem udać się do domu. Teraz jestem skłonny spędzić tu więcej niż dzień. Pozdrawiam. Życzę pięknego weekendu. Mirek