Historia dwóch przyjaciółek.

Historia dwóch przyjaciółek.

Nie tak całkiem dawno temu w polskiej krainie i mieście Kukurozy żyły dwie przyjaciółki. Luthvie oraz Lahebe.
Były bardzo podobne do siebie z charakteru co pozwalało im doskonale rozumieć się. Wystarczyło jedno
spojrzenie by odczytać myśli drugiej. Zaś jeśli chodzi o upodobania i wygląd to tu już się różniły.
Luthvie była typową blondynką, elegancką, beztroską i typowo dziewczęcą. Na jej twarzy zawsze tkwił promienny uśmiech rzadko kiedy
dała ogarnąć się smutkowi. W niebieskich oczach zawsze tańcowały wesołe iskierki. Włosy w kolorze pszenicy zwykła czesać w warkocz i wplatać w nie kwiaty
bądź gałązki krzewów. Lahebe była zaś realistką, a raczej bardziej pesymistką. Czarne pukle opadały na jej ramiona. Zielone oczy łypały na każdego z wyższością, usta co jedynie jak nie w smutku to w złośliwy uśmiech wykrzywione. Tak było z pozorów. Tak więc postacie są już znane a teraz czas na historię ich. Czarnowłosa dziewczyna chorowała już od dłuższego czasu aż trafiła na szpitalną salkę. Lut czuwała nad Lah dniami i jak mogła to nocami nie zważając na martwiących się o nią rodziców. A gdy ci ja zamykali ta zawsze wymykała się by przyjaciółkę odwiedzić. Lahebie doceniała to z czasem po kilkunastu badaniach tymi mniej i bardziej ważnymi okazało się iż dziewczyna zachorowała na raka. Uczęszczała na chemioterapię i immunoterapię, ale nic nie dawało skutków.
Nawet usunięcie chirurgiczne nie pomogło. Rak zakorzenił się na dobre i już uznano że Lahebe zostało niecałe dwa miesiące życia. Trochę niemożliwe. Tak mało czasu... miała piętnaście lat tyle życia jeszcze przed nią. Spodziewała się chociaż dwóch lat życia albo choć roku. Dla dziecka wizja śmierci musiała być przerażająca. Łatwo było sobie wyobrazić jak straszne to dla niej mogło być. Ale nie było. nie bala się znosiła to dzielnie i to dzięki wsparciu Lutvie. I nadeszła zima gdy drzewa ponure i nagie stały niewzruszone z wiatrem smutne pieśni nucąc jak to za dawnych lat gdy Demeter śpiewała równie smętne pieśni jak córę swa zegnała która do hadesu szła. I zjawił się dzień taki gdy w imieniny miesiąca zgon odnotowano. Pomyślicie sobie, życie biednej Lahebe zakończyło się, ostatnie tchnienie wydała do swego boga odchodząc o ile w coś wierzyła. Lecz nie, to nie ją śmierć odwiedziła. Ponura kobieta w czarnych szatach i z kosą na prośbę sił wyższych zamiast życia chorą pozbawić odebrała je Luthvie.
W rezultacie Rak jak ołówek wygumkowany zniknął, ni śladu po nim. Zaś po sprawdzeniu przyczyny śmierci Jej przyjaciółki wykryto tego samego raka... Tak więc Luthvie swe życie oddała Lahebe przejmując jej chorobę. Chcąc podziękować dziewczyna zaczęła bardziej cieszyć się życiem które otrzymała. Zaczęła się uśmiechać i zawsze miło wspominała swą przyjaciółkę, która została jej aniołem stróżem.

https://pl.youtube.com/watch?v=_G3QKqGwi3I

anesca

anesca 2009-01-31

kochana jakie smutne:( ale zarazem piękne to była wielka przyjaźń

jagodaj

jagodaj 2009-01-31

Aż mnie ciarki przeszły........

zeusgry

zeusgry 2009-01-31

A kysz? A cóż ja Ci takiego zrobiłem, że mnie wyganiasz?
A co do bajeczki, to mogłabyś mi opowiedzieć coś miłego na dobranoc... Teraz to nie zasnę ;(

zeusgry

zeusgry 2009-01-31

kasumi: Łańcuszek?. obrazek?. "a kysz szarlatanie!!". ><
to twoje słowa...
a poza tym ja dużo nie piję
i bardzo rzadko piję...
więc się ni czepiaj...
a bajeczkę mogłabyś opowiedzieć tak profilaktycznie ;)

zeusgry

zeusgry 2009-02-01

Oczywiście na razie piję mało...
Od osiemnastki będę musiał zacząć szukać sobie nowej nerki,
bo nie wiem, ile te wytrzymają ;)
A poza tym to od kiedy mi nie wierzysz? ><

zeusgry

zeusgry 2009-02-01

Wiem, że mi źle nie życzysz...
Nerek maleńka, nerek...
O wątrobie nawet nie myślę, bo już od dawna jest w kiepskim stanie.

jagodaj

jagodaj 2009-02-01

Może i modny ale aż tak odważna nie jestem... ;))))))) no i czekam na coś weselszego...:))

guniu72

guniu72 2010-06-16

Pięknie.

dodaj komentarz

kolejne >