20 kg kapusty, 5 kg marchewki, 20 łyżek soli, kminek.
Kapustę oczyścić z uszkodzonych liści, umyć, drobno poszatkować (szkoda na to czasu - lepiej kupić poszatkowaną ;) No chyba,że ktoś ma swoją......), wymieszać z solą i kminkiem. Marchewki obrać, zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Wymieszać z kapustą. Warzywa przełożyć do kamiennego garnka lub słoja, ubić i przykryć gazą. Codziennie nakłuwać kapuchę dla uwolnienia gazów :) Po 4-6 dniach kapusta będzie gotowa. Przełożyć do słoików, włożyć do zimnej wody i pasteryzować 5 minut od momentu zagotowania.
Smacznego :))
Z życia wzięte:
Odstawiam swoją wagę w kącie łazienki i tam ta MENDA zostanie, póki nie PRZEPROSI :)))
Dziękuję Panu,że ten popieprzony poniedziurwo mam za sobą! Ciężki był, oj ciężki.......mam nadzieję,że przysłowie *jaki poniedziałek taki cały tydzień* się nie sprawdzi.......
Cmok :*
kris13 2015-10-26
...a mój poniedziałek zaczął się trochę pechowo ale zakończył SUPER!
Z tą wagą świetny pomysł_moja tez mi ostatnio dołożyła pół kg !!!
elen1 2015-10-26
Kasiu nie smutaj ja od Ciebie BARDZO chętnie troszkę uszczknę na wadze
mnie cały czas brakuje i ni jak NIC a NIC do przodu
ale masz fajnie męża tak dzielnie pracuje :)
niusia1 2015-10-26
a męża się nie pomyliła? przecież to sie depta a nie dusi haha!- oj pamiętam od najmłodszych lat- też zawsze o tym czasie kapucha już z ogrodu zerwana w piwnicy czekała a ojciec hebel,( czyli taki wielki nóż z szufladką co tam sie kapuche kładło,i " gałkę' CZYLI taki ubijak pożyczał od sąsiada i dawaj- mama marchwi natarła na tarce i kminku,soli naszykowała i cały wieczór robota była- i co ? od dawna pamiętam,że sie to w beczce czy w garnku co ja mam teraz kwiaty( haha) ubijało i takie specjalne 2 deski- półksiężyce były sie tym przykrywało co by powietrze było i na to kamień wyszorowany z ogrodu- i zmywać trzeba było tą kapuchę ale później to juz we worku sie kisiło,ale ty młódka to tego nie pamiętasz Kasiu- a ja teraz woreczek kapuchy tzn 1 kg z ":moje ogrody" kupuje i do gara wsadzam- bez roboty a ta właśnie godna polecenia bo jak swoja!- ale sie rozpisałam!!!!!
alkaa 2015-10-26
podpisuję się pod tym co Renia napisała i rękami i nogami...no bo sie deptało...a że dziś siły na deptanie nie ma to ja kupuję w wiadereczku z Lidla...
babcia1 2015-10-27
u nas już wcinamy swoją ale u nas menio szoruje nogi i co roku włazi w beczułkę i depcze..zawsze w beczułce zostawioałam ale w zeszłym roku jakoś pleśń mi weszła i nie mogłam odżałować mimo że to było już około kwietnia .była do wyrzutki ..to tera pierwszy raz włożyłam w słoiki i część pasteryzowałam a część nie ale ze 2 kg przełożone do wiaderka ubite i na wierz dałam dwa worki foliowe włożone jeden w drugi by było mocniejsze i nalałam wody u góry zawiązałam i w to wiaderko włożyłam super i obciążyło i uszczelniło i na to wieczko od wiaderka ale wyjadamy najpierw z wiaderka mniam..
ewjo66 2015-10-27
kupić gumniaki...i deptać...:-)))))))))))
ale tak poważnie, jak ktoś mówi, że deptana to mi się robi słabooo...
jeśli sama robiłam i gniotłam pięścią albo tłuczkiem...
z powodu chorej ręki (chyba już mam SKS-a sic...) w tym roku kupiłam wiadro kapusty z żurawiną...sprawdziłam tylko czy nie jest dodany ocet...bo już takie numery wycinają i kapusta w bigosie się rozpadnie na masę a nie ugotuje...
krycha2 2015-10-27
Tak jak *niusia1* pamiętam kiszenie kapusty...w takiej samej beczce i takim samym kamieniem przygniatana deska ...to były wspaniałe czasy ...dzisiaj kupuję i czasem kiszę...właśnie mam zakiszone 4 słoiki...dla dwojga starczy...