Nawiedzony dom...

Nawiedzony dom...

Naga, leżę przed nim wyciągnięta na szezlongu. Światło świec rzuca migoczące cienie na twarz, na oczy, które płoną z pożądania. Leżenie bez ruchu przychodzi mi z łatwością. Obserwuję, podczas gdy na jego oczach powstaję na nowo, włókno za włóknem, pociągnięcie pędzlem za pociągnięciem.