[28649139]

Pomnik Psa czyli legenda Kwadrata

Letnią porą w Kazimierzu z głodu się nie padnie.

Dla Kwadrata jasne to było jak słońce. Ale jak już to słońce przestawało przygrzewać, a chłody jesienne zwiastowały zimę, Kwadrat myślał: nic tu po mnie. Rzucał się wpław do Wisły i zaraz był na drugim, janowieckim brzegu. Czegoś zima w Janowcu zdawała mu się mniej kąśliwa... No to zimował sobie zdrowo i po wiejsku, by w wakacje wrócić na kazimierskie letnisko. I tak niezmiennie zasiadywał rynkowy bruk, i niezmiennie mącił wiślane wody po sezonie. Nie wiadomo, czy w Janowcu pamiętali Kwadrata, ale w Kazimierzu jedno lato było jakieś inne; kazimierskie kundle niby jak zwykle, niby tak - a wcale nie. Jednego lata Kwadrat nie przypłynął. Ślepy by zauważył.


Malarz Z. dysponował psem, Werniksem skądinąd, artysta B.M. dysponował umiejętnością i talentem rzeźbiarskim. Usadziwszy psa na nie wiadomo jak długo, stworzył Werniksową podobiznę, lecz na cześć nieobecnego już więcej Kwadrata, dla tej też czci postarano się o upamiętnienie. Z niejaką pompą odsłonięto odlanego w metalu kundla, usadzonego na murku, z widokiem na miasto.



Może i usadzono na pamiątkę, ale bardziej skłaniamy się ku domniemaniu, że to ku uciesze miejscowych, którzy boki rwą słuchając, jak przewodnicy w pełnej konfidencji zdradzają wycieczkowiczom sekret ich przyszłego szczęścia: potrzeć ręką ukradkiem psi nos - a - tfu - na - psa - urok! - wszystko się ułoży. Tak też czynią łatwowierne tłumy, zostawiając sobie zdjęcie pamiątkowe, a nam - Pomnik Psa, z coraz to bardziej świecącymi nozdrzami.

(komentarze wyłączone)