no

no

więc wychodzi na to, że my wygraliśmy dzień sportu(dziwnie byłoby przegrać skoro jest z nas wielka klasa sportowa), dzieje się dużo dziwnych rzeczy, nie wiem gdzie się podziać i jeszcze aby tego było mało, wszystko to mi się podoba.
cyrk
czekam, aż zacznie dziać się coś nowego,
aż wrócę do domu ze szkoły i pomyślę jaka to szkoda, że się skończył kolejny dzień, a nie znowu walnąć torbą na środku pokoju i wyjść nie mając co opowiadać.
Jedyne pocieszenia znajduję na moim kochanym boisku, przy rozmowach z Pepem i Młodym, setki razy powtarzając hasło roku czyli 'kawa czy herbata?' i 'porozmawiamy sobie w domu'. Do rozmów w domu nigdy nie dochodzi, ale my, jako dzieci śmiechu mamy oczywiście wielką radość z powtarzania tych słów na okrągło i nie mając pojęcia dlaczego to robimy.
A jutro wyciągam Anetę na mecz, idziemy pokibicować naszym, bo jak znowu przegrają to chyba ich wszystkich pozabijam.
uwolnijmy się w końcu i nie oszukujmy, bo to na serio nie jest fajne
- jestem ignorantką