Chrystus z zamalowanymi oczami...

Chrystus z zamalowanymi oczami...

Dobiegał końca wiek XV. Niespełna pięćdziesiąt lat, od chwili zrzucenia jarzma krzyżackiego w Gdańsku na Starym Przedmieściu rozrastały się zabudowania konwentu franciszkanów zwanymi szarymi mnichami. Obdarowani hojnie przywilejami przez króla Kazimierza gdańszczanie rozpoczynali nowy okres swoich dziejów. Rosnący dobrobyt pozwalał na wznoszenie coraz to nowych solidniejszych budowli. Budowany przez mnichów kościół Św. Trójcy wielkością ustępował jedynie Bazylice Mariackiej. Starali się, aby wznoszona przez nich świątynia była równie piękna zewnątrz jak i od środka. W gronie św. Franciszka było wielu utalentowanych artystów. Jedni biegle posługiwali się pędzlem, to też powstawały z ich rąk ozdobne freski. Jeszcze inni uzdolnieni kamieniarze wykłuwali ze sprowadzonego materiału posadzki, chrzcielnice i kropielnice. Byli wśród nich także złotnicy i ludwisarze. Najzdolniejszym był brat Laurenty, który z twardej dębiny potrafił wyrzeźbić tak piękne ornamenty ozdabiając nimi ławy i klęczniki, że niektórzy gdańszczanie zaglądali tutaj wyłącznie w celu podziwiania jego sztuki. Nic więc dziwnego, że to właśnie jemu przeor zlecił wykonanie figury Ukrzyżowanego.

Długo wahał się z podjęciem tak ważnego zadania. Kto wie czy zgodziłby się na taką odwagę, gdyby nie posłuszeństwo jakie zgodnie ze złożonym niegdyś ślubem, winien był przełożonym. Praca zajęła bratu Laurentemu długie, długie miesiące - sam rysował, lepił gliniany model rzeźby, zbierał dobrze wysuszone drewno, przenosił wielki krzyż. Zebrawszy wszystko przystąpił do tworzenia wielkiego dzieła. Od momentu rozpoczęcia wielkiego dzieła mnich żył wyłącznie modlitwą i pracą: pościł, umartwiał się, przez cały ten czas nie wyrzekł ani słowa. Na dzień przed Wielkim Tygodniem dzieło było gotowe i umieszczone w centralnym miejscu świątyni.

Licznie przybyli gdańszczanie patrzyli w oniemieniu - nigdy wcześniej takiego krucyfiksu nie widzieli! Figura liczyła dwa i pół metra a męka Chrystusa przedstawiona została w taki sposób, że oglądający zastanawiali się: "Azali żyw jeszcze czy już martwy?" Największe wrażenie robiły jednak oczy Ukrzyżowanego pełne straszliwego bólu. Ten kto miał dobry wzrok, a stanąwszy bezpośrednio pod krucyfiksem, podniósł głowę, czym prędzej ją opuszczał i głęboko przejęty natychmiast odchodził. W tamte Święta Wielkanocne nad Motławą o kościele Św. Trójcy na Starym Przedmieściu i o niezwykłym krucyfiksie dużo mówiono. Nigdy przedtem nie oglądano w tej świątyni tak wielkich tłumów podziwiających to niezwykłe dzieło. Znaleźli się jednak zawistni obawiający się konkurencji rzeźbiarza, poddając w wątpliwość talent mistrza i niską wartość artystyczną rzeźby lub tacy, którym zbytnio dokuczało nieczyste sumienie. Do przeora płynęły skargi. Przynoszono przeorowi plotki o rzekomych przewinieniach brata Laurentego, straszyli, że brzemienne niewiasty rodzić będą potwory zapatrzywszy się w rzeźbę. W końcu zaczęli grozić, że jeżeli przeor nie zrobi niczego w tej sprawie, to udadzą się do samego burmistrza. Przełożony konwentu wysłuchawszy skarg, zlecił twórcy przemalowanie twarzy Chrystusa. Brat Laurenty nie bardzo mógł zrozumieć sens takiej pracy, lecz polecenie wykonał.

W piękny, wiosenny poranek niemłody już twórca, wspiął się po zbudowanych specjalnie rusztowaniach do swojej figury trzymając w rękach paletę z farbami oraz kilka pędzli. Po raz ostatni spojrzał w bolesne oczy Ukrzyżowanego, po czym zwracając twarz w stronę Głównego Miasta zawołał drżącym głosem – Niech Pan przymknie oczy na niegodziwość waszą! Wystarczyło kilka wprawnych pociągnięć pędzla artysty i źrenice oczu Zbawiciela zgasły, przysłonięte powiekami. W chwile później farby i pędzle wysunęły się z rąk artysty i martwy mnich osunął się na deski rusztowań. Pochowano go po cichu, nie chcąc, aby wieść o okolicznościach tego wydarzenia mówiono w mieście. Minęło kilkadziesiąt lat. Wielką świątynie przejęli luteranie na czas jej rozbudowy krzyż przenieśli do kaplicy św. Anny. Tam właśnie po raz pierwszy, podczas wojny ze Szwedami, gdy Gdańsk dzielnie odpierał ataki wroga, a z powierzchni ziemi zaczęły znikać całe przedmieścia, zwrócono uwagę rozniosła. Krucyfiks znajdował się czasowo w kaplicy św. Anny i tam właśnie zauważono, że Chrystus swoimi bolesnymi oczami znowu spogląda w dół. Sytuacja taka powtórzyła się jeszcze parokrotnie za każdym razem, gdy Gdańsk znajdował się w szczególnie trudnej sytuacji, powieki Ukrzyżowanego unosiły się na chwilę. Miało to miejsce na przykład w roku 1734 i w okresie wojen napoleońskich. Kiedy kaplica otrzymała nowy ołtarz, krzyż przeniesiono do głównej świątyni. Umieszczono ponad zwieńczoną gotyckim łukiem płytką niszą południowej ściany, aby utrudnić oglądanie tego niezwykłego oblicza Ukrzyżowanego. Ale jakie miał oczy w przededniu wybuchu ostatniej, najstraszniejszej z wojen i w przededniu marcowej zagłady miasta? Tego nikt nie jest w stanie powiedzieć. Jakie zaś są teraz oczy Chrystusa postanowiłam przekonać się sama.

dodane na fotoforum:

karma

karma 2013-03-29

fajne Macalla...

Życzę miłego Świątecznego Czasu :)

marek5

marek5 2013-03-29

Zdrowych,pogodnych Świąt Wielkanocnych,smacznego jajka oraz mokrego dyngusa. Serdecznych i ciepłych spotkań w gronie rodzinnym. Wesołego Alleluja!!!!

dejavu1

dejavu1 2013-03-30

Z okazji zbliżających się Świąt życzę Ci zdrowia i pogody
ducha, radosnego, wiosennego nastroju, miłych spotkań
w gronie rodziny i przyjaciół.
Wesołego Alleluja!

doka8

doka8 2013-03-30

ANIU .... Zdjęcie wymowne .....
Miłych , smacznych , udanych Świąt serdecznie Wam życzę - Kasia

mrowa

mrowa 2013-03-30

Mówi zając do baranka – jaka piękna to pisanka.
Wtem z jajeczka wyszła kurka, nastroszyła swoje piórka.
Biega, głośno krzyczy, że WESOŁYCH ŚWIĄT WSZYSTKIM ŻYCZY!!!!

xaviera

xaviera 2013-03-30

Niech Ci jajeczko dobrze smakuje,
bogaty zajączek uśmiechem czaruje,
mały kurczaczek spełni marzenia,
wiary, radości, miłości, spełnienia.

Zdrowych,pogodnych Świat Wielkanocnych, pełnych wiary,nadziei i miłości.
Radosnego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół oraz Wesołego Alleluja...:)

barossa

barossa 2013-04-04

Twarz Chrystusa urzeka swym dostojenstwem, godnoscia i harmonia rysow, przede wszystkim jednak glebia wyrazajacego sie na nim cierpienia.

dodaj komentarz

kolejne >