„...To, że W.Klimek zaczekał na mnie ponad Uskokiem Hillarego, rzeczywiście nie stanowiło konkretnej pomocy. Gdybym spadła z Uskoku lub nieco wyżej niego, Willy mógłby być bezradnym świadkiem mojego upadku. Ale właśnie w takich momentach jest mi potrzebna obecność drugiego człowieka. Niemniej jednak zaakceptowałam zasady samotnego chodzenia. Tak jak na Makalu – samotny atak na szczyt, a jeśli trzeba samotny odwrót. [...] ...W zespole samotność jest również możliwa, chociaż polega na czymś innym – na braku partnera, nie zaś na nieobecności innych ludzi. Ale w zespole rzeczywiście partnerskim silniejszy z partnerów powinien dostosować swoje tempo do słabszego, zwłaszcza przy zejściu. [...] „
„Po sześciu godzinach i piętnastu minutach podchodzenia z Przełęczy Południowej, po pokonaniu ośmiuset pięćdziesięciu metrów różnicy wysokości, staję na wierzchołku Mount Everestu.[...] Zdejmuję rękawicę, by szybciej dobrać się do plecaka. Z ulgą zakładam puchowe spodnie i kurtkę. I kiedy zrobiło mi się cieplej, nareszcie uprzytamniam sobie...Jestem na najwyższym szczycie Ziemi, a obok mnie stoją moi partnerzy. Dopiero teraz przychodzi radość...”
fragmenty książki E.Matuszeskiej, przyjaciółki W.Rutkiewicz - „UCIEC JAK NAJWYŻEJ” - nie dokończone życie Wandy Rutkiewicz.
16 października przypada 30 rocznica zdobycia Everestu przez W.Rutkiewicz
cola1 2008-10-13
wielka polska himalaistka , 1 kobieta na K2 trzeba oddać hołd jej pamięci ,mimo , iz czytając ksiązki Anny Czerwińskiej nie zawsze zgodna ze swoimi partnerami wspinaczki ;)))))
petrus 2008-10-13
Wanda Rutkiewicz(wspaniała dziewczyna z Litwy)
Zaginęła w 1992 podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę. Wraz z Carlosem Carsolio 12 maja o w pół do czwartej wyruszyli w górę z obozu IV na 7950 m. Po dwunastogodzinnej wspinaczce w głębokim śniegu Carsolio stanął na wierzchołku. Schodząc napotkał Wandę na wysokości ponad 8200 metrów. Mimo braku sprzętu biwakowego zdecydowała się przeczekać noc i kontynuować wejście następnego dnia. Jej ciała nie odnaleziono. W 1994, jako jedna z trzech pierwszych osób została odznaczona (pośmiertnie) Medalem im. Króla Alberta I, przyznawanym za wyjątkowe zasługi górskie przez King Albert Memorial Foundation.
pozd
cola1 2008-10-13
Iwona ,ale Anna Czerwińska nie wspinała się sama opisywała wejścia ,a także nastroje i brak porozumienia Rutkiewicz z patnerami jak Michel Parmentier czy tez z ekipą polską i daleka jestem od oceniania Rutkiewicz ,wręcz przeciwnie cenię ja za to kim była. Jednakże nie mozna miec klapek na oczach i trzeba patrzec obiektywnie.Dzieki za polecenie mi ksiązki ,chetnie ją przeczytam jak tylko trafi mi sie w ręce .Pozdrawiam i zyczę miłego wieczora i bardzo proszę bez emocji ....
makalu2 2008-10-13
Trzeba wiele przeczytać, obejrzeć ...aby mieć obiektywną ocenę. W przypadku gór wysokich są to trudne sprawy...Napiszę tak...Czytałam wiele książek i wiem jak wielu wielkich alpinistów, himalaistów zginęło w górach. Lecz niczego nie oceniam. Kocham góry i Ci ludzie są powodem moich emocji, bo wspinają się z własnego wyboru...nie wgłębiam się w szczegóły. Polecam również książkę "Wszystko za Everest" J.Krakauera...
vvvojtek 2008-10-13
...Inna epoka, inne podejście do gór i chyba inni ludzie niż dzisiaj......takie mam wrażenie...
mania30 2008-10-14
WITAJ IWONKO!
TO SA PRZEKWITNIETE KWIATOSTANY CROCCOSMI TEJ BYLINY CO ROSNIE W OGRODACH,O POMARANCZOWYCH BADZ CZERWONYCH KWIATKACH.
NAPEWNO WIESZ KTOREJ;)
MILEGO DNIA ZYCZE
ycnaj 2008-10-14
..."Zaginęła w 1992 podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę. Wraz z Carlosem Carsolio 12 maja o w pół do czwartej wyruszyli w górę z obozu IV na 7950 m. Po dwunastogodzinnej wspinaczce w głębokim śniegu Carsolio stanął na wierzchołku. Schodząc napotkał Wandę na wysokości ponad 8200 metrów. Mimo braku sprzętu biwakowego zdecydowała się przeczekać noc i kontynuować wejście następnego dnia. Jej ciała nie odnaleziono."
źródło:http://pl.wikipedia.org/wiki/Wanda_Rutkiewicz
lhagtong 2008-10-14
super:-)))
annada 2008-10-15
W kapitalny klimat nas wprowadziłaś.
makalu2 2008-10-15
Ludzie "gór" nie myślą o poświęcaniu życia za...nie wyruszają tam żeby zginąć, chociaż zdają sobie sprawę, że może tak się stać...z różnych powodów.
kliko 2008-12-15
[*]