Do odważnych świat należy. Wstałam rano podziwiać wschód słońca. Mgiełek w dolinach nie było, ale na łące pasły się sarny. Co za radosny widok dla mieszczucha. Chłonęłam ten nowy świat wszystkimi zmysłami. Zapach lasu, łąki, rosa pod stopami i ta nieznana mi cisza.
Od pierwszej chwili czułam, że to jest moje miejsce na ziemi. Po śniadaniu zapakowałam słodycze, trochę jedzenia, jakieś drobne prezenty, aparat do ręki i w drogę czerwonym szlakiem do babci.
Przy domu było pusto, starsza kobieta krzątała się wyżej, na polanie obok obórki. Przyszła niebawem niosąc mleko w wiaderku,
z rannego udoju. Spodziewała się mojej wizyty, bo Gazda uprzedził. Weszłyśmy do chaty, w sieni ciemno i ostry zapach dymu wychodzącego na zewnątrz przez otwór w dachu. Izba duża z jednym małym okienkiem, na płycie kuchennej kipiące czajniki. Wypiłyśmy kawę, rozmowa taka oficjalna, bo o co tak od razu pytać, ale odniosłam wrażenie, że jest to bardzo pogodna i wesoła osoba, ciekawa świata i przyjazna ludziom.
Babcia wybierała się grabić siano za obórką. Zapytałam czy ma drugie grabie, miała. Poszłyśmy razem. Ja grabiłam, a babcia nosiła siano w płachcie do obórki. Mnie nie pozwoliła nosić, bo miałam białą bluzkę to pobrudzę. Tak zaczynała się tworzyć więź między nami, rozmawiałyśmy, siano pachniało, tylko my dwie, gdzieś daleko na końcu świata, na górskiej polanie.
Zapytałam ile ma lat, okazało się, ze 84. Nie przypuszczałam wówczas, ze nasza znajomość będzie trwała jeszcze 7 lat.
Babcia opowiadała o zapracowanych dzieciach, daleko mieszkających wnukach, o samotnym gazdowaniu na leśnej polanie.
Wróciłyśmy do chaty i spróbowałam zsiadłego mleka, które można było kroić nożem, zimne- z piwnicy, a smaku tego nigdy nie zapomnę.
Spędziłyśmy razem trzy dni, rozstanie było przykre, ale obiecałam, że wrócę. Wróciłam we wrześniu, za miesiąc. Moje miejsce na ziemi przyzywało mnie, babcia też.
Proszę zwrócić uwagę na żelazko wiszące na ścianie i babciny telefon , na stole w lewym dolnym rogu zdjęcia.
mocarz 2013-07-21
szkoda ze Jej nie ma juz z Nami:-(
piwolub 2013-07-21
........:((
pozd
henry 2013-07-21
Czekałam na opis..... cd. pamiętnika....
Tak sie zaczeła Twoja przygoda.... i tak znalazłaś swoje miejsce na ziemi... i Osobę, która byla jedyna i niepowtarzalna....
kerion 2013-07-21
Szkoda że dalszych odcinków tej opowieści nie będzie ...
Ale coś na pewno zostanie na zawsze !!!
christi 2013-07-21
Takie zelazko mam jako ozdobe wna polce w pokoju. Czyzby babcia nim jeszcze prasowala? To okropnie ciezkie zelaztwo.
jaca57 2013-07-22
bombowa fotka,takiej jeszcze tu nie bylo............pozdrawiam........
feronia 2013-07-22
w tej niewielkiej chatce Babcia miała więcej niż niejeden bogacz...świat dookoła, który ukochała..., który był cały jej i dawał radość i siłę...
.... a kwaśne mleko krojone nożem to mój smak dzieciństwa...
ato1rod 2013-07-22
Twoje opowieści są niezmiernie ciekawe, wnętrze chatki cudowne. Aż trudno uwierzyć iż w takich warunkach Babcia wychowała aż pięcioro dzieci. Też z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy Twojej opowieści, pozdrawiam :)))
marcysi 2013-07-22
Czytając te Twoje wspomnienia Gosiu czuję jakbym całą historię poznawała na nowo i na nowo, myślę że dzięki nim jeszcze nie jedna osoba zapała wielką miłością do tych miejsc.....;-)
To było 7 wspaniałych lat pięknej przyjaźni w której poczęści i my uczestniczyliśmy;-)
Czekam i ja z niecierpliwością na kolejne wspomnienia;-)
ciepło pozdrawiam na cały nowy tydzień;-)
ato1rod 2013-07-22
Tak mi się jeszcze skojarzyło, że gdyby nie ten telefon i w miarę nowoczesne garnki, to można by pomyśleć, że przenieśliśmy się w XIX wiek :))))
tunia31 2013-07-22
Wzruszyłam się do łez piękne opowiadanie i przepiękne zdjęcie -pozdrawiam serdecznie
henry 2013-07-22
re. Małgoś... i ja się ich boje.. nie lubię az takich upałów....mi 25 stopni całkowicie wystarczy.....
bajka1 2013-07-22
Ogrom ciepła w Twoich wspomnieniach. Jak dobrze, że dzielisz sie nimi z nami Małgosiu. Serdecznie Cię pozdrawiam :)
mopsik 2013-07-22
Pięknie opowiadasz Małgosiu o P. Nowakowej. Jesteś Wielka. Takie domy pamiętam z dzieciństwa.Pozdrawiam i czekam na cd.
pola6 2013-07-22
Niektóre przedmioty znajdujące się w babcinej kuchni znam z książek i filmów.
Podobną kuchnię miała moja babcia.
Urzekłaś mnie pięknem opisem spotkania z babcią i dalszej z nią przyjaźni.
Życzę miłego, słonecznego, nowego tygodnia.
annie1 2013-07-22
dreszcze przechodzą i łza się kręci w oku jak czytam Twoje wspomnienia...piękne chwile spędziłaś tam,wysoko w górach z ś.p. babunią...
jazkra 2013-07-22
Zachować pogodę ducha , być otwartym na świat i życzliwym dla ludzi ....za to chyba wszyscy podziwiamy Babcie Ludwikę .
I ta komórka ....:))
Mogę sobie wyobrazić , że cała rodzina mieszkająca kiedyś w tej izbie miała trudno ...
Bez światła , bez wody ...tylko drewno na opał .
Jak długo trwała ...jej samotna noc ...
Smak kwaśnego mleka pamiętam ...kiedyś babcie wynosiły w bańkach na szlaki turystyczne , zwłaszcza w Pieniach
maka25 2013-07-22
Witaj Gosia - wzruszyłaś mnie do łez tą fotką i przypomnieniem już historycznego spotkania z Tą wspaniałą Kobietą ...)))
Pozdrawiam Cię serdecznie.
zofiar 2013-07-22
Gosiu , to jest piękna książka XXI wieku , łza się kręci w oku , moja Babcia mieszkała w takich warunkach ,Dziadek był sparaliżowany i sześcioro dzieci , ale ja kochałam ten dom i wspaniałe spotkania rodzinne....)))
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
doka8 2013-07-22
....oprócz wczytania się w ciekawe i urocze wspomnienia o Waszej przyjaźni....zazdroszczę smaku kwaśnego mleka "prosto od krowy"
łączę serdeczne pozdrowienia z Poznania do Lublina :)
isia222 2013-07-22
niezwykła postać , która zapisała się w Twoim życiu...
Dzięki Twojej opowieści i ja mogłam się dowiedzieć o jej istnieniu, tak bardzo przypmina mi moją babcię....
jazkra 2013-07-22
Na pewno mleko z wiadomego żródła , w upał , podane przez Babcię, było pyszne .
Ja innego smaku nie znałam , jak ten z wczesno-dziecięcych wycieczek w Pieniny - nie mówię o kupionym w sklepie.
karo66 2013-07-22
Małgosiu! Śledzę nieustannie Twoje wpisy. Babcię znałam tylko z Twoich zdjęć i może dlatego choć to zabrzmi może głupio dla mnie ona dalej żyje choć jest daleko. Inaczej na razie nie umiem sobie tego wyobrazić. Ty byłaś z Nią w bezpośrednim kontakcie, więc to wygląda inaczej, ale chyba jest się szczęśliwym poznać godnego prawdziwego człowieka bo to nie zdarza nam się na co dzień. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję że dzięki Tobie mogłam też poznać Babcię Ludwikę. Mój mąż nie może przeżałować, bo dawniej często bywal w okolicach Rytra czy Piwnicznej ale nic na ten temat nie wiedział. A Babcia z pewnością duchowo jest dalej z nami.
mever 2013-07-23
Małgosiu, Twoje opowieści czytam jak najwspanialszą powieść.
Chciałbym, żeby się nie skończyła...
kozunia 2013-07-23
...poczułam znów dzięki Tobie Małgosiu zapach tej izdebki (bardzo przyjemny), tej zupki warzonej na piecu i tego klimatu w tej chatce z Tą małą osóbką...wspomnienia odżyły...dzięki
bajka1 2013-07-23
W pisarstwie i nie tylko prezentujesz Małgosiu piękny styl (juz drugi raz czytam opis), Pozdrawiam cieplutko :)
isia222 2013-07-24
pokoleni babci bardzo ciezko pracowało i ceniło każdą kromkę chleba i okruszek , który upadł...
hannae 2013-08-05
Malgosiu , jutro zawitam do Ciebie , Twoje opwiesci sa cudowne , tak bardzo chetnie czytam je i - nadal czytac je bede .
hannae 2013-08-07
Ta przyjazn nadal bedzie trwac Malgosiu , Babcia bardzo uwaza na Ciebie tylko teraz z innego miejsca .
Wczoraj konczyc musialam , przeszla okropna burza .
krychan 2013-09-10
I wrocilas Malgosiu...w takie miejsca sie zawsze powraca .
i gdzie serce otwarte tam przyjazn sie rozwija..
Babcia byla cudowna kobieta :)))
(komentarze wyłączone)