Byłam dzisiaj u koni. Z wielką niechęcią wsiadłam na Japino, mama na Greczynkę.
Te konie po prostu wiedzę, kiedy trzeba mnie pocieszyć. Japino całą jazdę ładnie chodził, przepuszczalny, od łydki wszystko, wygięcia... Rewelacja jak na niego. Stęp trochę za drobny, kłus do przodu z zadkiem w miare pracującym! A galop to już w ogóle świetny :) pojeździliśmy też klepsydre w galopie i przejściem do kłusa na końcu przekątnej i zagalopowanie na drugą nogę - również super. Potem skoczyliśmy kilka razy małego krzyżaczka z bardzo śmiesznych najazdów ;) raz ciasno, raz długi najazd, na skos. No i te nieszczęsne 95 cm skoczyliśmy, pierwszy raz - fajnie, fajnie. Drugi raz też fajnie, gdyby nie to że z niewyjaśnionych przyczyn spadłam na głowę po czym zrobiłam fikołka i walnęłam krzyżem. Yuhh. No bywa i tak, na ten dzień skończyliśmy skoki, bo w mojej głowie działo się coś strasznego. Na zakończenie jazdy porobiliśmy rewelacyjne ustępowania w stępie, tak jakby uczył się tego od jakiegoś czasu, byłam mile zaskoczona.
--
Greczynce chciało się biegać i wciąż sama robiła mamie zakłusowania, ale mam nadzieję, że w końcu są dogadają :)
A Greczynka potrafi zwroty na zadzie, jakiś czas temu nauczyłyśmy się :) dzisiaj Jape też nawet wychodziło.
Jutro mam sporo do roboty i w końcu muszę znaleźć czas żeby zafarbować te włosy. Nie wiem co z nimi zrobić, bo zanim ten wygolony bok mi odrośnie minie duuużo czasu, a nie chcę całości zcinać na średnio... Tak czy siak na wakacje jaskrawy czerwień wita ;)
kokonie 2011-11-20
i jak cała jesteś ?
kcdubel 2011-11-20
super :)
kokonie 2011-11-20
to dobrze, dobrze :)
ekuss 2011-11-21
ona w 2 min potrafi się cała ubrudzić...w błocie oczywiście