Zjawia sie zawsze
nieproszona
i ciagnie nic
babiego lata.
Czasem kaprysna
troche szalona,
zdobi ja piekna,
zlocista szata.
Poranne mgly
nad laka zawiesza,
srebrzysta farba
trawy maluje.
Kolory lisci
z soba miesza,
iglami sosen
z wprawa zongluje.
Popatrz na drzewa ,
jak je poprzebierala,
zloto, czerwien i brazy
z palety barw wybrala.
Nikt przeciez na nia nie czeka,
trzeba jej oddac jednak,
ze swa uroda urzeka
- wzbogaca nasze serca.
(komentarze wyłączone)