(0)
Wróciłam z internatu, wiedząc, że to już koniec :) Cóż... Koniec w bardzo szerokim znaczeniu, ale Hakuna Matata :P
Oczywiście jak trzeba wstać wcześnie to nie mogłam zasnąć. A więc spałam 4h, by wstać o 6 rano i godzinę później wyjechać do sanepidu. Później rozmowa o pracę, chwila przerwy i do koni. Mam najlepszą Siwą na świecie :D Na lonży małe kłopoty ze skupieniem, ale jak już wdrążyłyśmy drągi do pracy, to uwaga była tam gdzie powinna :) Skoczyłyśmy sobie też coś razem \"z ziemi\" <3 A o Klusku to ja nic nie mówię xd Odrapane ręce z gałęzi + raz mój romans z drzewem trwał o wiele za długo :D I drągi też można było lepiej... Ale najazd na przeszkodę bardzo ładny :) No i ogólnie dzień bardzo na plus. Niestety pomijając moje bieganie i siatkę...
