Koniec świata?Bądźmy szczerzy,prawie każdy z nas ma swój własny chociaż raz w miesiącu.Powód?Właściwie jest zbędny,bez niego też może dojść do załamania.Jednakże wtedy nie jest to przypadłość tak niszcząca.Dużo gorzej,gdy pojawia się konkretna przyczyna.Powód niemożliwy do zignorowania.Nie jest to wstanie lewą nogą,dostanie złej oceny,kłótnia z bliską osobą.Nawet bolseny zawód miłosny nie może się z tym równać.Czynnik sprawczy wywodzi się ze znacznie delikatniejszej strefy.Obszaru,którego spokój i ład nigdy nie powinny zostać naruszone,bo przecież to głównie od niego zależy,na jakich ludzi wyrośniemy,kim się staniemy.Niestety czasem następuje trzęsienie ziemi,które powoduje nieład,chaos,a czasem całkowitą destrukcję ukochanego sacrum.
Dawno o nic tak bardzo nie prosiłam,aż do teraz:proszę,by w tym wypadku nie doszło do zniszczenia.Nie teraz,nie nigdy.