Ił 62 m  Tadeusz Kościuszko  przed katastrofą w 1987 r.

Ił 62 m Tadeusz Kościuszko przed katastrofą w 1987 r.

Na pokładzie, lecącego z Warszawy do Nowego Jorku, samolotu znajdowały się 183 osoby. Wszyscy zginęli. Pod względem liczby ofiar była to największa katastrofa w historii polskiego lotnictwa.

Feralny lot rozpoczął się o godz. 10.07 rano 9 maja 1987 roku. IŁ-62M "Tadeusz Kościuszko" należący do Polskich Linii Lotniczych LOT wystartował z Okęcia do Nowego Jorku. Na pokładzie była 11-osobowa załoga i 172 pasażerów.

O godz. 10.41, kiedy maszyna znajdowała się na miejscowością Warlubie, załoga stwierdziła awarię dwóch z czterech silników. Na pokładzie wybuchł pożar. Kapitan zdecydował o zawróceniu maszyny do Warszawy. W trakcie zawracania okazało się, że ster działa nieprawidłowo. Nastąpiły kłopoty ze zrzutem paliwa, co było konieczne przed awaryjnym lądowaniem.

W drodze powrotnej do Warszawy załoga rozpatrywała możliwość awaryjnego lądowania w Modlinie. Okazało się bowiem, że przeciążony paliwem samolot lecący tylko na dwóch silnikach tracił wysokość. Dramatyczną już sytuacje pogarszała długo nie docierająca do załogi informacja o warunkach technicznych i pogodowych w Modlinie.

Ostatecznie jednak załoga wybrała Okęcie, ponieważ było lepiej przygotowane na ewentualne przeprowadzenie akcji ratowniczej. Była godzina 11.00, maszyna znajdowała się 90 km. od stolicy. Kapitan zarządził przygotowanie pasażerów do awaryjnego lądowania.

Około godziny 11.04 udało się w końcu zrzucić część paliwa. Podczas przygotowań załogi do lądowania zauważono, że na pokładzie nie ma jednej ze stewardes – Hanny Chęcińskiej. Jej ciała nie odnaleziono także na miejscu katastrofy. Najprawdopodobniej w momencie dekompresji znajdowała się ona w pomieszczeniu technicznym i zginęła w pożarze tylnej części kadłuba. Jej ciała nie rozpoznano wśród 62 niezidentyfikowanych wówczas zwłok.

aazja

aazja 2011-04-27

Widziałam ten samolot jak leciał w stronę lotniska i ciągnął za sobą czarną smugę ...to było 9 maja..drugi pilot był znajomym mojego męża...znałam jego żonę...tego dnia jak zawsze stała na balkonie i widziała w górze odlatujący samolot... i córkę ,która też była stewardesą ...to był wielki dramat !!!!!...pozdrawiam...

dodaj komentarz

kolejne >