Pojękiwanie fletu, bębenek,
Mały orszak weselny odprowadza dwoje
Ulicą wioski, obok domów z gliny.
W sukni panny młodej dużo białego atłasu.
Ile wyrzeczeń, żeby ja uszyć, raz w życiu.
Strój pana młodego czarny, sztywny odświętnie.
Flet opowiada coś pagórkom sprażonym na kolor jelenia.
Kury grzebią w suchych kopcach nawozu.
Nie widziałem tego, wywiodłem, słuchając muzyki.
Instrumenty grają dla siebie, w swojej własnej wieczności.
Usta dmuchają, zręczne palce pracują, jakże krótko.
Zaraz potem widowisko zapada się w ziemię,
Ale dźwięk trwa, samoistny, triumfalny,
Na zawsze nawiedzony: z nim razem powraca
Ciepły dotyk policzków, wnętrza domów
I pojedyncze ludzkie żywoty,
O których kroniki nie opowiadają.
- Czesław Miłosz
dodane na fotoforum: