Ambra - suka wierna jak pies i dzielna jak lew. Ale do rzeczy... Byłem dziś z Ambrą na Błoniach Wilanowskich, normalne dzikie pola. Upał, zaduch słońce szare komórki wyłącza. Ambra czołga się za mną jakieś 15 - 20 m z jęzorem wywieszonym do samej ziemi. No cóż, starsza pani. W pewnym momencie zobaczyłem z prawej strony nadciągającego jak burza czarnego dobermana z wyszczerzonymi kłami i dzikim warkotem. Im bliżej tym dzikszym i głośniejszym. Odwrciłem się przodem do dobermana, główkując jak stawić mu czoła i wtedy zobaczyłem jak wystartowała Ambra. Przecięła tor sprintu tamtego psa i w odlegości ok. 5 metrów ode mnie ścięła się z dobermanem, zresztą też suką. Zwarcie trwało kilka sekund. Dobermanka w pewnym momencie zrobiła się jakaś mała, ugięła łapy, skuliła resztek przyciętego ogona i w przyspieszonym tempie obrała kurs powrotny. Ambra ruszyła za dobermanką ale na moje wołanie po kilku metrach zatrzymała się i po paru sekundach niechętnie ale wróćiła.
Nie uczyliśmy Ambry agresji a wręcz przeciwnie, staraliśmy się ją ugłaskiwać a w przypadku "ustawek" z innymi sukami wręcz okrzyczeć, zrugać i kłopotów z jej agresją nie mieliśmy. Dziś za to, że uratowała mi co najmniej nogawki pochwaliłem ją a po powrocie dowartościowałem kiełbasą i parówkami.
dodane na fotoforum: