[11359352]

Baczyński Krzysztof Kamil

Do matki

Wracam do ciebie wystawami szyb
w których słońce odbiło twarze z majoliki,
dłonią zmęczoną zgarniam zmierzchające dni
zasypane błyszczącym igliwiem słowików.

Każde drzewo
zwijało chmury - kaplicę na gwiazdach
i jakiś świt piał chłodno w blade usta słońca
dzień przenoszony w niebo w powietrzu - skowronkach
rósł sosnami.
Niebo osłupiałe błękitniało emalią
słońce jak medalion biło po gongach dębin
kochaliśmy ptaki...

Czasami zimą
śnieg zasypywał nadmiarem kart ciszę
kościoły przyklękały na zmącone zaspy
i anioły wybladłe długo biły w szyby
skrwawionymi skrzydłami lotek niedogasłych.

To dni...
nocami czerń jak gorzkie morze
podpływała pod okna ciężko spita wiatrem
i może oceany nad nocą szumiały
a może przebiegały w dali ciężkie tatry.

Rano zielonu balkon grał rapsodie Liszta
(firanki naprzeciwko omdlały po balu)
kiedy dzień jak bat
wąsko ciął usta na rozbity kryształ
a wiatr
zasychał żółtym świtem w gardle
i może to łzy
wydzwoniły elegie o rynny.
Pękały banieczki planet na brudnych kałużach
noc ścięte kłosy deszczu na ulicę kładła
i może drżysz jeszcze
kiedy ten deszcz pada...

dodane na fotoforum:

ulias

ulias 2010-09-27

Ja też to przechodziłam i wiem jak bardzo boli....pozdrawiam Zosiu:)

dodaj komentarz

kolejne >