Kiedy kelner postawił przed nią cudnie pachnącą rybę, nagle pojawił się ON. Dyskretnie przycupnął u jej stóp. Nic nie mówił. Patrzył tylko tym swoim niesamowitym, wyłupiastm okiem pokrytym bielmem. Był przeraźliwie chudy i całym sobą wyrażał nadzieję. Nauczona przykrymi doświadczeniami z kelnerami w ogóle, zastanawiała się, jakby dyskretnie podrzucić złachanemu kotu choć parę ości. Niepotrzebnie. Kiedy po skończonym posiłku zapytała, czy resztki może dostać dyskretne zwierzatko, kelner uprzejmie zaniósł je w krzaki, co kota bardzo usatysfakcjonowało. Ona była szczęśliwa, że mogła podzielić się posiłkiem z potrzebującym, kot był szczęśliwy bo napełnił brzuszek, kelner był szczęśliwy, bo napiwek nie był symboliczny. Tak niewiele czasem potrzeba do szczęścia, prawda my dear?;)
(Perast, Boka Kotorska, Czarnogóra)
jokato 2010-09-08
I jak niewiele potrzeba by poczuć się szczęśliwym:)
skorp 2010-09-08
życzę mu, żeby spotykał Cię codzień... w różnych wcieleniach, choć zawsze tak samo hojną:)
erial 2010-09-13
Prawda:)