Tę bułkę nazywają różnie. Tutaj jest to weka, gdzie indziej bułka wrocławska, a jeszcze gdzie indziej parówka.
Kiedyś odstałam swoje w strasznie długiej kolejce do stoiska mięsnego, i kiedy szczęśliwa usłyszałam: co podać? poprosiłam o dwie parówki. Pani spojrzała na mnie jak na idiotkę (pod jej spojrzeniem poczułam się jak Prosiaczek - malutka i głupiutka) i wycedziła:parówki są na pieczywie! Musiałam mieć strasznie zbaraniałą minę, bo wiedziona litością zapytała: to czego pani chce? Ja, nie śmiąc się odezwać pokazałam paluchem na parówki (w moim języku). Pani tryumfalnie stwierdziła: to jest parówkowa, psze pani! Od tamtej pory nigdy w Lublinie nie kupowałam parówek;)
stasiok 2009-04-28
A ja pamiętam, jak będąc w kieleckiem u rodziny jak o mały brzdąc zostałem wysłany do sklepu po cyt. "bułkę chleba" i z lekka zgłupłem.
Poradziłem sobie z problemem w ten sposób, że kupiłem i bułki i chleb.
A potem były jaja.
strega 2009-04-28
:D Też nie mogłam zrozumieć dlaczego weka w Krakowie...
peeping 2009-04-29
Białystok też jest kopalnią fajnych określeń, i właśnie tam spotkałam się z "bułeczką chleba" oraz ze zwrotem "o czym ty do mnie rozmawiasz":)
atessa 2009-04-29
heh, ale Masłowska skutecznie zraziła mnie do tego powiedzonka "o czym ty do mnie rozmawiasz" :(
A co do "parówki" to pamiętam określenie bułki paryskiej, choć nijak się (chyba) do bagietki miała... bo gruba i krótka, po prostu parówka ;)