na Podhalu

na Podhalu

https://www.youtube.com/watch?v=PDw_85W38IY

Opowieść z pewnym fotografem w roli głównej

Pewne amerykańskie małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł niestety mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług
tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu wszelkich niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa,
zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty".
Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach
dzieci. Zadzwonił do drzwi w nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta i prowadzi go do środka.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf.
- Ja, widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodziło mężowi i mnie. - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji:
- To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotograf - myślę, że może pani zdać się zupełnie na mnie. Mam duże doświadczenie. Z reguły
zaczynam w kąpieli, tak ze dwa trzy razy, później zwykle ze dwie pozycje na kanapie, w fotelu i z pewnością parę w
łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
"Dywan w salonie..." - Myśli kobieta. - "Nic dziwnego, że mnie i Harry'emu nic nie wychodziło..."
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane. - kontynuuje fotograf. Ale jeżeli wypróbuje się
kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani
zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć z tym, że w tym zawodzie, podczas roboty, człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej
pracy rzadko zawodzą oczekiwania...
Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie
ich matka robiła mi przy współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku.Ale był cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła
ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY
ciężkiej fizycznej pracy! Matka cały czas się darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się skoncentrować. W
końcu musiałem się spieszyć, bo zaczynało się robić ciemno. Ale naprawdę się wkurzyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi
obgryzać sprzęt...
- Sprzęt??? - głos kobiety był ledwo słyszalny.
- Chce pan powiedzieć,że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... khem.. sprzęt..?
- Hehehe, a skądże, połamałyby sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawię tylko
statyw i możemy się zabierać do roboty.
- STATYW...!?!?!?
- No a jakże, musze na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żeby ją stale nosić...
- Proszę pani! Proszę pani! Jasna cholera, ZEMDLAŁA !!!

an36a

an36a 2010-10-30

Pocztówkowo! bardzo ładnie!

brego

brego 2010-10-30

...dowcip REWELACJA...:)))...KAPITALNY...:)))... w tym jedynym wypadku muszę stwierdzić,że jeszcze lepszy niż zdjęcie, które też jest suuuper !!!...pozdrawiam :)))...proszę o bisssss ;)

jodelka

jodelka 2010-10-30

dawno się tak nie ubawiłam....dzięki..przekazałam dalej..sorrki..:))
tez proszę o bissss!!!!!
widoczek zachwyca również..:))

mimoza7

mimoza7 2010-10-30

Piękna fotografia i fajna opowieść haha...

greg78

greg78 2010-10-31

Ne aż się popłakałem,a wiewiórki ...zgadzam się z brego ,a bisy konieczne ,pozdrawiam:)))

wind66

wind66 2010-11-14

Jaki piękny widok!...:)

dodaj komentarz

kolejne >