Dzień wagarowicza spędzony w szkole jest na prawdę super.
Poza dniem wagarowicza, dzień spódnicy z P.
Jak tak popieprzałam po korytarzu w tej czarnej bombce to K. się na mnie gapił i się dziwnie z tym czułam, ale ok xD
- Podaj tą piłkę!
- Nic nie widzę, nic nie widzę!
Czyli polewanie z chłopaków na wf <3
4 z fizy, 4 z fizy *.*
Me gusta!
EDIT:
Fajny dzień zakończył się niemiło tekstem:
Przepraszam, ale nie ma już biletów na Mansona oraz niestety nie ma rozmiaru 34.
Ale mimo to jest zajebiście i mam płyty Ironów od sąsiada <3