Historia pewnej ośmiornicy....2/3

Historia pewnej ośmiornicy....2/3

W samym sercu Chanii, gdzie karczm, restauracji, bibelotów i turystów miliony, był sobie pewien starszy Grek...Postanowił złapać coś na obiad. A że w starym weneckim porcie można było złapać coś dobrego, postanowił wykorzystać swoją mądrość i doświadczenie. I tak oto starszy Grek złapał sobie ośmiornicę przy samym brzegu (właśnie nie do końca pamiętam, czy na samą żyłkę, czy do ręki, ale chyba to drugie). No ale żyjątko trzeba było jakoś zabić, bo po co w domu marnować wodę, jak można na miejscu zabić i od razu wyczyścić. I sobie chwycił ośmiornicę pod głowę i uderzał nią z całej siły, to w latarnie, to w drogę, gdzie popadnie. Spacerował sobie z nią, musiała jeszcze wyziewać ducha, bo raz po raz znów uderzał nią w pobliskie latanie. Atrament lał mu się po palcach, po czym niczym niezrażony, schylił się do wody i dokładnie opłukał ręcę i martwą ośmiornicę. W ten oto sposób pan Grek zaoszczędził jakieś 5 euro (bo to mała ośmiornica była), ale obiad na pewno miał wyborny. Uwielbiam :)
Kreta 05.2012.