Na tym motocyklu jeździliśmy z mężem jeszcze jako para dzieciaków. Po kilku latach frajdy z owych dwóch kółek mój (wtedy jeszcze) chłopak sprzedał go i już jako dojrzały człowiek bardzo żałował straty klasyka, z którym wiązaliśmy wiele miłych wspomnień młodości. Przez nowego właściciela motocykl bardzo szybko został zniszczony, unieruchomiony i trafił do piwnicy na prawie 20 lat…
Jesienią ubiegłego roku naszą ukochaną MZ-kę udało nam się jednak odzyskać i sprowadzić z powrotem na nasze „łono rodziny”.
Po długiej zimie spędzonej w garażu, po godzinach poszukiwań oryginalnych części na Allegro i Ebay, po niezwykle rzetelnym przeczesaniu pozostałości magazynów rodem z DDR, po niezliczonej ilości przekleństw dobiegających z garażu ;) krwi, potu i łez... OTO JEST! Powstała jak Feniks z popiołów! Po 20 latach znowu cieszy nas tak samo jak kiedyś. Wzbudza sympatię i bardzo pozytywne reakcje miłośników motoryzacji.
Zaliczyła już obowiązkową, inauguracyjną wycieczkę nad Zalew Zegrzyński. :))))
zaxiu 2015-04-03
normalnie brzmi jak scenariusz na niezly film..
anulkaz 2015-04-03
Wielkanoc nadchodzi,
więc życzyć nie szkodzi:
Wielkiego zająca,
pisanek tysiąca,
Dyngusa mokrego
i wiele dobrego!
marcusx 2015-04-04
Brawo! Podziwiam! Ja już swojej WFM-ki z 1965r. nie odzyskam - gniła w stodole, potem została rozszabrowana...
marius3 2015-12-26
Wiem co czujesz ja mam Jawe ten sam rocznik i w tym roku ja wrescie odpalilem po prawie 26 latach jaszcze musze nad nia popracowac,, wasz jest piekny pozdrawiam