Karusek

Karusek

Bonifacy usłyszał tętent końskich kopyt. Rozejrzał się dookoła ale nie spostrzegł żadnego zwierzęcia. Zdziwił się. Był przecież w parku, w centrum miasta zupełnie sam i zaskoczył go ten odgłos. Ale właśnie w tym momencie gdy się nad tym zastanawiał usłyszał rżenie konia i jego wzrok podążył w kierunku skąd dobiegał ten głos.
I wtedy go zobaczył. Na jednej ze ścian betonowego cokoła stał on. Piękny kary koń z rozwinął grzywą którą wiatr delikatnie muskał. Koń staną dęba, wierzgnął przednimi nogami, zarżał raz jeszcze i popedził wraz z wiatrem przed siebie po betonowej ścianie cokoła, a spod kopyt posypały się złote iskry. Gdy koń znikł Bonifacemu z oczu nadal było słychać jak galopuje gdzieś tam hen w siną dal.
- Muszę tu przyjść jutro może znów go zobaczę, i przynieść jabłko lub kostkę cukru to może uda mi się z nim zaprzyjaźnić - Powiedział Bonifacy i ruszył przed siebie rozglądając się po okolicy i rozmyślając o spotkanym karym koniu.

czrnula

czrnula 2020-08-02

Witam pozdrawiam serdecznie...

dodaj komentarz

kolejne >