****

****

...
Co ma wspólnego Kaczyński - i szerzej polska prawica - z sex-party dla gejów zorganizowanym w środku pandemii, które kilka dni temu rozbiła belgijska policja? Otóż wbrew pozorom ma i to całkiem sporo.

Najpierw jednak krótkie wprowadzenie. József Szájer, europoseł z Fideszu i ponad 20 innych osób zostało w piątek złapanych na nielegalnej, bo łamiącej regulacje pandemiczne, orgietce dla homoseksualistów w Brukseli. Policja już ujawniła, że troje uczestników próbowało powoływać się przy zatrzymaniu na immunitet dyplomatyczny. W tym Szájer, który najpierw podjął próbę brawurowej ucieczki po rynnie, a kiedy nie wyszło i kiedy w jego plecaczku znaleziono narkotyki, przypomniał sobie, że jest europosłem największego ugrupowania na Węgrzech.

Fidesz to oczywiście partia Viktora Orbána - wielkiego przyjaciela obecnej polskiej władzy, sojusznika PiS w blokowaniu budżetu Unii Europejskiej, a przy okazji gościa, który miał pomóc Kaczyńskiemu w robieniu „kontrrewolucji kulturalnej” w tej zgniłej i zepsutej Europie. A przynajmniej tak obaj panowie zapowiadali cztery lata temu na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Komplementów i retorycznych całusów było tam co nie miara. Orbán mówił, że wszystkiego nauczył się od Kaczyńskiego, Kaczyński trzepotał rzęsami i twierdził, że to Orbán jest światłością, a na końcu obaj stwierdzili, że „musimy ruszyć jak husarzy” na tę cholerną Europę.

Na razie ruszył europoseł Szájer, który - co ważne - nie jest jakimś tam szarym misiem z tylnych rzędów. Przez 14 lat (do 2004 roku) był posłem Fideszu, a przez 8 lat przewodniczącym klubu parlamentarnego tej partii. Potem od 2004 roku, czyli od wstąpienia Węgier do UE, nieprzerwanie zasiadał w Parlamencie Europejskim. W międzyczasie zajmował się pisaniem nowej węgierskiej konstytucji uznającej za małżeństwo wyłącznie związek kobiety i mężczyzny. Dominik Hejj, publicysta zajmujący się Węgrami, pisał na Twitterze, że „rola Józsefa Szájera w tworzeniu nowej ustawy zasadniczej była absolutnie nieoceniona” i dodawał, że to na iPadzie pana posła ją redagowano. Przytacza też oświadczenie frakcji Fideszu w Parlamencie Europejskim, w której ta „wyraża wdzięczność Szájerowi za to, że odegrał decydującą rolę w umożliwieniu węgierskiemu obywatelskiemu konserwatyzmowi i chrześcijańskiej demokracji zajęcia należnego im miejsca na europejskiej scenie politycznej”. Niestety, husarz konserwatyzmu i Janosik chrześcijaństwa poległ w ostatni piątek w brukselskim gej-klubie.

(komentarze wyłączone)