czyli "ogródek" w którym zasadzono większość tutejszych wolno i dziko rosnących roślin. zawsze mnie cieszy kiedy widzę te "chwaściory" i na ogół jestem zachwycona i ich różnorodnością i chęcią przetrwania, ba! prosperowaniem w tak trudnych warunkach. w czym trudność? ot choćby w wahaniach temperatur, niewielkiej ilości żyznej gleby ( większość jest post erozyjna i wypłukana z wyższych partii gór i niejednolita, czyli piasek, kamienie większe i mniejsze na skale), skrócony czas wegetacji ( późniejsza wiosna, wcześniejsza zima) wiatry, zwierzaki, kapryśne deszcze ( bo tu jak lunie, to lunie żabami!) Mimo to roślinki są i dobrze sobie radzą ( do pewnej wysokości rzecz jasna, potem tylko łyse wierzchołki)