Świerk kłujący wdział już suknię ślubną
w noc dzisiejszą za mrok sam ów pójdzie...
I dywany diamentowe, i sufity
poprowadzą go do miękkiego ołtarza...
Tylem cię szukał mój ty księżycu, tylem prześledził nocy
musiał mię przykryć całun z kryształów ten zabielony z tęsknoty...
Już stoją pary zimnozielone i wznoszą w zdumieniu oczy, nigdyż przenigdyż za nicże wcześniej nie byłże on tak uroczy...
I wyciągają kłujące palce,
aby się ino tknąć szaty,
ale już świta,
już teraz znika
para młoda za lasem...