Jesteś tym patrzeniem spod ziemi, spod stóp swoich. Doglądasz korzeni roślin. Łaskoczesz fundamenty ławek. Widzisz wszystko przez przeźroczystą warstewkę, która jest niczym tafla kałuży... Czystej i nieskończonej. Przenikasz światy co chwilę, aby sprawdzić, czy to rzeczywiście prawda, że ona ma fioletową spódnicę, a on maluje jakieś znaki załamania na twarzy. Gdzie jest ciszej i przytulniej? Czy nie lepiej być pod to niż nad to?
-----
W piątek mam operację. Trzymajcie kciuki!