[12008215]

Przedwojenna młodzież

- Tu jest moja pierwsza placówka proboszcza i od razu dwóch parafii. W niedzielę o godz. 8 i 10 mam mszę w Laskowcu, o 11.30 w Giełczynie. W tym roku byłem po kolędzie i znam już wszystkich, to taka mała parafijka. W zeszłym roku miałem jeden ślub. Dziewczyna stąd, ale zaraz po weselu wyjechała do wsi męża. Ślub to jeszcze nie nadzieja dla parafii, dopiero bierzmowanie to radość. Wiosną będzie pierwsza komunia. W Giełczynie przystąpi jedna osoba, w Laskowcu - dwie.


- Jest tutaj bardzo dużo młodzieży... przedwojennej - opowiada ks. Stanisław. - Kilku gospodarzy ma dużo krów. Jest ich kilku, dosłownie. Ale inni ludzie przędą cieniutko. Starsi mają emeryturę. Bardzo przyjemnie modlić się w kościele w Giełczynie, bo ludzie tu wiedzą, że jak czegoś nie zrobią, to nikt tego nie zrobi. Jak oni nie posprzątają, to nie będzie posprzątane. Jak nie udekorują, to nie będzie nic. Grabią liście, sprzątają na cmentarzu, porządkują wokół kościoła, czują się za to odpowiedzialni. W zasadzie kościół to jedyne takie dobro publiczne całej wioski, więc bardzo dbają, aby było pięknie. Fajni ludzie

Perełka architektury

W centrum wsi położonej wzdłuż piaszczystej długiej drogi, w widłach Biebrzy i Narwi, stoi drewniany kościółek. Perełka.
Kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny stanął z puszczańskiego dębu. Solidne krokwie przetrwały do dziś. Przy ołtarzu dwa płótna z początku XX wieku. Reszta jest powojenna

- Ten kościół znalazł się w samym środku działań wojennych - mówi ks. Stanisław. - Już mój poprzednik rozpoczął starania o środki na odrestaurowanie zabytku. Wiele rzeczy trzeba tutaj zmienić, na pewno sufit, który nie pasuje. Ksiądz nie chciał, aby sufit sypał się ludziom na głowę, więc obłożył go białym plastikiem. Na datki parafian nie ma szans, bo tu nie ma kto dać. Żeby cokolwiek zrobić, potrzebne są pieniądze z zewnątrz

Od lat po wsi krążą dwie opowieści, powtarzane przez pokolenia. O Marysi Skłodowskiej i o Partyzancie.

- Wiem o tym. Tam mieszkali, tam był dwór - Zofia Piekarska pokazuje drogę z Giełczyna gdzieś w pole. Ja się nie urodziłam tutaj, ale już 60 lat w tym domu. Józef, mój mąż, więcej powie, tylko poszedł teraz na wioskę, do Jegrów. A stara Jegrowa to ma sto lat, to ona więcej pamięta.

- Sto to nie ma - wtrąca ksiądz. - Ale dużo jej nie brakuje.

Do domu Jegrowej wleczemy się za samochodem-sklepem, przyjeżdża tu codziennie i można kupić w nim wszystko, i to trzy kroki od domu.

W końcu docieramy do Jegrów.

- Ja pamiętam, chociaż mam 96 lat. Ja się tu urodziłam, urosłam i tu umrę - mówi Anna Jegrowa. - Kościół był i ci z dworu tam się modlili.

- O widzi pani, idzie mój chłop, 1921 rocznik - cieszy się na widok męża na drodze pani Zofia.

-Aaaa, Skłodowska, nauczycielka - uśmiecha się pan Józef. - Ona za Francuza wyszła. Później się nazywała Kurli. Starzy ludzie mówili, że ona z Kępy przychodziła do kościoła do Giełczyna. Że to strasznie pobożna kobieta była. Drogi nie było, to ona brnęła w błocie przez łąki, co niedziela.

- Pani, po wojnie ten kościół to był zniszczony. Nabożeństwa odprawiane były pod gołym niebem między belami konstrukcji - ciągnie pan Józef. - Nawet wieża to była tak podniszczona, że podpierali ją, żeby się nie przewaliła. Ruskie rozebrali wszystkie deski na oszalowanie okopów. Jak przyszli w lipcu, to poszli dopiero w styczniu, jak zamarzło. Mój brat im pokazał, gdzie rzekę można przejść piechotą. Po dwóch stronach rzeki stali. Jak postawili katiusze, to 140 pocisków naraz wystrzeliwali. W tym bałaganie artyleria ruska czasami strzelała po swoich. Wszystko we wsi wyburzyli. Tu było biedy od choroby ciężkiej.




- Po wojnie kościół cały był rozebrany, tylko szkielet stał - wspomina pani Zofia.
- Partyzant go odbudował, Olszewski Fabian, trzynasty rocznik - dodaje Józef. - Wyremontował kościół, postawił plebanię i stodołę.

- Partyzant nie budował, tylko naganiał do roboty - prostuje Zofia. Giełczyniaki pracowali przy odbudowie.

- W 1944-46 tu byli partyzanci - opowiada dalej pan Józef. - Wielu ich zginęło za Niemca i za Sowieta. Najsłynniejszy z nich to był Olszewski, mówili o nim Partyzant. Po wojnie wszystko było zniszczone, zburzone. A on od nas nie wymagał, żeby my dawali składki na kościół. Bo tu nie było z czego, wielka bieda panowała. Partyzant usłyszał, że gdzieś dowieźli blachy, to poszedł i zabrał. Szkło do Laskowca przywieźli, to też zabrał. Majstrów sprowadził. Ludzie dawali im jeść, nocowali. On straszył, lufę przystawiał, to ludzie się bali i dawali, co chciał. W 50. roku to kościół już stał taki, jak teraz.

Partyzant potem zginął, kolega go zabił. Ten sam, co poszedł z nim do partyzantki. - A później zastawił na niego pułapkę, bo to już był ubowiec. Przyszli i Olszewskiego wzięli, choć wcześniej już się ujawnił. Rząd go chciał wybadać. Oni przysyłali swoich szpiclów i prowokatorów, aby sprawdzić jego intencje. W 1950 roku my ślub brali, to on był jeszcze na naszym weselu, w 1955 go zabili. Ja Partyzanta dobrze znał, to był mój przyjaciel - wspomina pan Józef.

Wiekowe lipy wokół kościoła pamiętają tamten czas i historie tamtych ludzi. Najstarsi mieszkańcy usłyszeli je od rodziców, a sami teraz odchodzą i nie mają ich komu przekazać.

*Podlaski epizod

Maria Curie-Skłodowska (1867-1934) - wybitna fizyczka i chemiczka polska. Pierwsza kobieta profesor Sorbony, współtwórczyni nauk o promieniotwórczości, odkrywczyni dwóch nowych pierwiastków - radu i polonu. Osobiście kierowała pierwszymi na świecie badaniami nad leczeniem raka za pomocą promieniotwórczości. Dwukrotnie wyróżniona Nagrodą Nobla, po raz pierwszy w 1903 z fizyki wraz z mężem i Henrim Becquerelem, po raz drugi w 1911 z chemii za wydzielenie czystego radu. Jedyna kobieta, która tę nagrodę otrzymała dwukrotnie, a także jedyny uczony w historii uhonorowany Nagrodą Nobla w dwóch różnych dziedzinach nauk przyrodniczych. Po ukończeniu gimnazjum w 1883 spędziła rok, goszcząc u państwa de Fleury na Kępie Giełczyńskiej. W każdą niedzielę bywała w tutejszym kościele. Skromne jest nasze Podlasie, a na nim najmniejsza i może najbiedniejszą wśród parafii okazuje się ta giełczyńska wieś. Może związek tego miejsca z młodzieńczym epizodem życia najsłynniejszej kobiety naukowca mógłby być atrakcją turystyczną i szansą dla Giełczyna? Pomóżmy giełczyniakom wpisać się na listę turystycznych atrakcji Podlasia.

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok

krepele

krepele 2010-11-27

** przepiękny kościółek..pięknie opisujesz swoją ziemię...)))

ptak54

ptak54 2010-11-27

No tak, zgadzam sie, ale tu jeszcze nie wrzucił komentarza.

Pozdrawiam serdecznie...

:-)

:-)))

fabio54

fabio54 2010-11-27

Witaj Trolku, Czarno-biale fotki majä swöj urok:) Milej nocki zycze!

al123

al123 2010-11-27

Śliczny kadr.

fabio54

fabio54 2010-11-27

Bardzo ciekawie opisane!

henry

henry 2010-11-28

Przepiekna historia..... serdeczne dzięki za jej opisanie....
Tak mało wiemy o naszych wybitnych rodakach.....
Pozdrawiam serdecznie....

fortunka

fortunka 2010-11-28

Fajna całość;))))
POZDRAWIAM:))))

zabcia1

zabcia1 2010-11-28

perełka ! ciekawa historia ...

mpmp13

mpmp13 2010-11-28

Pozdrawiam serdecznie......lubię do Ciebie zajrzeć....zawsze znajdę coś interesującego....Dzięki.

fanabe

fanabe 2010-11-30

krzyż pod drzewem niczym pokutny...pokutny?
( ale trafiłam z perełką )

ledera

ledera 2010-12-01

Kawał historii :)

karo66

karo66 2010-12-02

Widać że kochasz swoją małą ojczyznę i starasz się opowiadać o niej jak najszerzej. Myślę że zainteresujesz Podlasiem więcej osób niż biuro turystyczne. Hstorie Twoich zdjęć są jak najlepszy przewodnik.

gosha47

gosha47 2010-12-03

dobrych snów Czarodzieju...

jovita

jovita 2010-12-04

Serdecznie pozdrawiam.

aklah

aklah 2010-12-11

dobrze ze opisujesz - dużo można się dowiedzieć-dziekuję i pozdrawiam

energy1

energy1 2011-02-13

...zdjęcia tego samego miejsca, więc poprzednio zajrzałam tylko pod jedno....warto było i tutaj żeby "wysłuchać" tej opowieści...może i ja usłyszę ją od mieszkańców wioski?

kaja19

kaja19 2011-02-27

Pozdrawiam,zarąbiste fotki.Podlasie jest piekne.Zakochałam się w tym regionie od pierwszego spojrzenia.

dodaj komentarz

kolejne >