Filipek. Przerażona, trzęsąca się drobna kupeczka psiego nieszczęścia. Dygotał tak, że obawiałam się, że ze spaceru nic nie wyjdzie...
Na szczęście z każdym krokiem chłopaczek coraz bardziej się wyluzowywał.
Ze spaceru wrócił z podniesionym raźnie ogonkiem i uniesionymi dziarsko uszami. :)