Wierzba.
Wyrosła mi na balkonie.
Nie, nie żartuję.
Jakieś uparte, posiadające ogromną wolę przetrwania nasiono usadowiło się na cokole mojego balkonu, w miejscu odpadniętego kafla. Uwiło sobie gniazdko wśród mchu i się ukorzeniło.
Skąd wiem, że wierzba?
Bo wyrwany w trakcie wiosennych porządków badyl posiadał bazie - sztuk 3.
Badyla wsadziłam do słoika z wodą i czekałam, co będzie...
Badyl bazie zgubił, za to wypuścił liście i solidny korzeń.
Wykorzystał szansę znaczy.
Dziś badyl otrzymał swoją prywatną donicę i imię: Żaneta.
(Wiem, że to baba. Żaden facet nie przetrwałby w tak ekstremalnych warunkach).